Katalog

Maciej Wierzchnicki, 2018-09-25
Słupsk

Historia, Artykuły

Rola oświaty polskiej w latach okupacji

- n +

Rola oświaty polskiej w latach okupacji

Niemieckie władze okupacyjne początkowo „tylko” ingerowały w istniejący polski system szkolny, a nieco później przystąpiły do jego likwidacji i wprowadzenia systemu niemieckiego. Dowódca SS i policji Heinrich Himmler, który pełniąc funkcję komisarza Rzeszy do spraw umacniania niemczyzny stwierdził m.in., że dla „niemieckiej ludności wschodu” wystarczająca będzie edukacja na poziomie czterech klas szkoły powszechnej, bez konieczności opanowania umiejętności czytania. Dogłębniej zagadnienie to potraktowane zostało przez pracowników z urzędu NSDAP do spraw polityki rasowej w Berlinie. Opracowali oni w listopadzie 1939 roku obszerny memoriał „w sprawie traktowania ludności byłych obszarów polskich z rasowo – politycznego punktu widzenia”, w którym to wiele miejsca poświęcono sprawom kultury narodowej i szkolnictwa polskiego. Twórcy memoriału zamierzali przeprowadzenie akcji zniemczenia lub wysiedlenia nie niemieckich warstw ludności z „nowego obszaru Rzeszy”. W związku z tym wykluczali możliwość kultywowania jakiegokolwiek polskiego życia narodowego i kulturalnego. Szkoły polskie miały być zlikwidowane, a ich miejsce zająć jak najszybciej powinny niemieckie. Mową urzędową we wszystkich instytucjach miał być wyłącznie język niemiecki. Pokolenie, które żyło i pracowało w okresie zaboru hitlerowskiego było świadome, że założenia z memoriału E. Wetzla i G. Hechta stanowiły podstawę wdrożenia na zajętych terytoriach polskich dyskryminacyjnych zasad w dziedzinie oświaty, nauki i kultury. Wyrażać się one miały poprzez likwidację dorobku kultury polskiej, zamykanie szkół i dążenie do znacznego obniżenia poziomu naukowego szkół w Generalnym Gubernatorstwie.
Ubytki materialne szkolnictwa polskiego to przede wszystkim zniszczenia powstałe na skutek wojny, dewastacji i rabunku dóbr materialnych. Szkolnictwo ogromne straty poniosło zarówno w nieruchomościach, jak i wyposażeniu oraz zbiorach naukowych w nich zlokalizowanych. Szacuje się, iż przybliżona wartość owych strat wyniosła około miliarda złotych przedwojennych, czyli ponad 200 mln dolarów. Lokale szkolne w wielu przypadkach zajmowane były przez oddziały policji i wojska. Często przeznaczano je także na szpitale, magazyny, garaże a nawet stajnie. W zajętych budynkach niszczono aparaturę naukową, wyposażenie techniczne, pomoce naukowe oraz księgozbiory. Tak przynajmniej wyglądały początki okupacji. Z czasem akcja ta została zorganizowana, a co cenniejsze okazy były wywożone do Niemiec. Podobnie wyglądała sprawa konfiskaty zabytkowych dzieł kultury, natomiast biblioteki polskie straciły dwie trzecie swych zbiorów.
W tym miejscu wypada zastanowić się jak Niemcy i Rosjanie traktowali polskie uniwersytety oraz szkoły średnie i powszechne. I tak już we wrześniu 1939 roku Uniwersytet Poznański został zmuszony do przerwania pracy. Podobny los spotkał Wyższą Szkołę Handlową oraz Katolickie Studium Społeczne. Dniem krytycznym był 21 września, kiedy to gestapo wkroczyło na teren uniwersytecki w Poznaniu i zakazało prowadzenia jakiejkolwiek formy kształcenia kadr i wykonywania pracy naukowej. W listopadzie przesądzony został los uczelni w Krakowie, w tym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Większość obiektów uczelnianych w kraju zostało zajętych przez pseudonaukowy Institut für Deutsche Ostarbeit, a działalność kontynuowały tylko te zakłady naukowe, które były przydatne okupantowi. O ostatecznym poglądzie niemieckich najeźdźców w kwestii przyszłości polskiego szkolnictwa wyższego świadczy fakt powołania w grudniu 1939 roku Komisji Likwidacyjnej MWRiOP, która miała m.in. przeprowadzić likwidację szkół akademickich i odpowiednio zagospodarować ich majątek. Owa komisja działała do lipca 1940 roku, a już 14 września tego samego roku władze niemieckie zajmujące się kwestiami oświaty potwierdziły na piśmie decyzję o zamknięciu szkół wyższych w Warszawie z dniem 30 września. Ponadto w tym samym miesiącu utworzono Urząd Kuratora Szkół Wyższych z siedzibą w stolicy, Lublinie i Krakowie. Jednostka ta sprawowała zarząd nad polskim szkolnictwem wyższym, a w szczególności zajmowała się sprawami majątkowymi tychże placówek.
Inaczej ukształtowały się losy uczelni lwowskich. Jeszcze we wrześniu 1939 roku władze radzieckie podjęły akcję uruchomienia wszystkich szkół wyższych, lecz w nowej zmodyfikowanej formie. I tak Uniwersytet Jana Kazimierza otwarto jako uczelnię ukraińską imienia Iwana Franki, a wydziały medycyny i farmacji przekształcono w Lwowski Państwowy Instytut Medycyny. Studia podejmować mogła zarówno młodzież polska jak i ukraińska oraz żydowska. Zgoła inaczej sytuacja zaczęła wyglądać po 30 czerwca 1941 roku, kiedy to hitlerowcy zajęli Lwów. Wówczas niemal z marszu przystąpili do rozstrzeliwań polskiej inteligencji oraz wydali decyzję dotyczącą zamknięcia wszystkich uczelni wyższych. Natomiast w Wilnie, które zostało zajęte przez wojska sowieckie 19 września 1939 roku Uniwersytet Stefana Batorego podjął dalszą pracę jako uczelnia litewska. Jednak okupacja miasta przez wojska niemieckie trwająca od 23 czerwca 1941 roku przyniosła śmierć wielu wybitnych przedstawicieli świata nauki, a samą uczelnię zamknięto ostatecznie w czerwcu 1943 roku.
Zamykanie uczelni wyższych i niszczenie ich bazy materialnej i dydaktycznej było wyrazem stosunku okupanta niemieckiego do Polaków, a przede wszystkim do polskiej inteligencji. Skoro podstawowym założeniem hitlerowskiej polityki eksterminacyjnej było unicestwienie „przywódczej warstwy narodu polskiego”, to trudno wyobrazić sobie, aby mogła być tolerowana jakakolwiek forma kształcenia nowej inteligencji, zarówno na uczelni jak i w szkole średniej.
Polskie szkolnictwo średnie ogólnokształcące i zawodowe na ziemiach włączonych do III Rzeszy było pozbawione jakichkolwiek szans na swoją dalszą działalność. Budynki szkół były zajmowane i przeznaczane do innych celów. Podobny los spotkał szkolnictwo w Generalnym Gubernatorstwie. W wyniku wspomnianych decyzji, jak podaje Marian Walczak, pozbawiono około 265 tys. polskich uczniów możliwości kontynuowania nauki. Jeżeli chodzi o szkolnictwo powszechne to jego los był podobny. Władze niemieckie zajmujące się sprawami oświaty podejmowały różne podstępne działania, które miały doprowadzić do całkowitej likwidacji tego typu szkół. Dodatkowo miały one zahamować i utrudnić możliwość tworzenia nowych placówek, w których dzieci mogłyby uczyć się po polsku.
Wiedząc już jak pokrótce wyglądała działalność okupanta względem polskiego szkolnictwa wypada zastanowić się jakie założenia miał niemiecki system szkolnictwa powszechnego, który Niemcy chcieli wprowadzić w życie dla dzieci i młodzieży polskiej. I tak polskie szkolnictwo powszechne z udziałem polskich nauczycieli występowało jedynie na terenie GG. Początkowo władze hitlerowskie zamierzały usunąć polskich nauczycieli, jednak z powodu ich niewystarczającej liczby pozwolono im na dalszą pracę z zastrzeżeniem, iż nie będą mogli nauczać m.in. historii, geografii czy literatury polskiej. Aby obniżyć poziom pracy szkół często decydowano się na przerwy w ich pracy, zmniejszenie liczby godzin nauczania i usunięcie części materiału programowego. Natomiast na Śląsku i Pomorzu nie było praktycznie żadnych szans na utworzenie szkół polskich, gdyż od samego początku okupacji na tych terenach przystąpiono do organizowania jednolitego niemieckiego szkolnictwa powszechnego oraz wprowadzono obowiązek szkolny i nauczanie tylko w języku niemieckim. Ponadto z pracy zwalniano nauczycieli Polaków, a zatrudniano wyłącznie Niemców. Jednak z biegiem czasu, wraz z przejściowym brakiem niemieckiej kadry zdecydowano się na zatrudnianie polskich nauczycieli, którzy nie budzili większych zastrzeżeń natury politycznej i porozumiewających się biegle po niemiecku. Sytuacja polskich pedagogów uległa zauważalnej zmianie po wpisaniu ich w 1941 roku i latach następnych na niemiecką listę narodową. W dalszym jednak ciągu o otrzymaniu posady decydowała znajomość języka niemieckiego i opinia niemieckich władz partyjnych. Głównym zadaniem szkół powszechnych było doprowadzenie do degradacji fizycznej i umysłowej młodych Polaków. Natomiast o stosunku władz niemieckich do szkolnictwa zawodowego najlepiej świadczą słowa Hansa Franka, jakie możemy przeczytać w jego „Dzienniku”: Uruchomimy znowu polskie szkolnictwo zawodowe w takich granicach, aby osiągnęło najniższy poziom niemieckich szkół technicznych. Żaden Polak nie uzyska więcej aniżeli rangę majstra. Podnoszenie poziomu wykształcenia ludu polskiego w żadnym razie nie leży w naszym interesie.
Jak widać z przytoczonych powyżej faktów położenie polskiej oświaty pod okupacją niemiecką i radziecką różniło się od siebie dość znacząco. Przede wszystkim ważny był region jaki rozpatrywano oraz czas. Raz władze niemieckie były bardziej zdecydowane na likwidację całego systemu szkolnego, innym razem zauważały potrzebę kształcenia pracowników do swoich fabryk. Natomiast sprawa okupanta zza naszej wschodniej granicy jest dość trudna do ocenienia. Mimo iż jego polityka wyglądała na dużo bardziej łagodną, to trzeba zauważyć, że Rosjanie nie do końca mogli wprowadzić w życie swoje plany, gdyż atak Hitlera na ich państwo skomplikował całą sprawę. Jakąś próbą odpowiedzi na pytanie co by było gdyby sytuacja potoczyła się inaczej są lata PRL, kiedy to w naszym kraju rządzili komuniści sterowani instrukcjami z Moskwy. Jak wyglądała wówczas polska oświata to każdy wie. Z kolei jeżeli chodzi o rolę oświaty to ta była i jest do dnia dzisiejszego niezwykle istotna. Mianowicie szkoła jest miejscem gdzie kształtuje się światopogląd młodego człowieka, który może mieć wpływ na całe jego dorosłe życie. I tę kwestię doskonale rozumieli i wprowadzali etapami w życie hitlerowcy. Bo jak inaczej wytłumaczyć ich akcje mające na celu a to likwidację, a to reorganizację czy jeszcze inną czynność mającą zmienić wygląd i funkcjonowanie poszczególnych form kształcenia. To samo dotyczyło pracy polskich nauczycieli. Raz byli bezwzględnie zwalniani, a innym razem po otrzymaniu pozytywnej opinii od odpowiedniego organu i wykazaniu się znajomością języka niemieckiego przywracani do pracy. Wszystko to pokazuje dynamikę z jaką koncepcja Hitlera odnośnie oświaty ewoluowała wraz ze zmieniającymi się okolicznościami. Przecież kompletna likwidacja szkolnictwa nie miałaby w dalszej perspektywie żadnego sensu, a sam führer doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Maciej Wierzchnicki




Wyświetleń: 0


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.