Katalog

Alicja Woźna
Pedagogika, Różne

Spotkanie ze Zmorkiem - bajka terapeutyczna

- n +

Bajka terapeutyczna: "Spotkanie ze Zmorkiem"

1. Główny temat: lęk przed ciemnościa, przed samotnym przebywaniem w
ciemnym pokoju.

2. Główny bohater: Jacek 6-letni chłopiec przeżywający lęk przed ciemnością.
Chłopiec boi się samotnie zasypiać w swoim pokoju, widzi "Zmorka", który chce go zabrać. Lęk jest redukowany przez:
- dawanie wsparcia przez pajacyka
- zdobywanie nowych przyjaciół
- uczenie się innego myślenia o ciemności i nocy

3. Wprowadzane postacie: szmaciany pajacyk, księżyc, gwiazdy.
Pajacyk pomaga w przezwyciężeniu strachu:
- chłopiec uczy się pozytywnego myślenia o ciemności
- kreuje atmosferę przyjaźni, zrozumienia
- bohater przeżywa sukces

4. Tło opowiadania: przedstawiona sytuacja jest typowa:
Dziecko zostaje wieczorem samo w swoim ciemnym pokoju.
Rodzice nie mają czasu, aby z nim pozostać do zaśnięcia.
Atmosfera opowiadania jest pogodna, jest szczęśliwe zakończenie.

Za oknem zapadał zmrok. Słońce chowało swoje ostatnie promyki. Dzień kończył swoją wędrówkę, a za nim zmierzał małymi kroczkami wieczór. W niewielkim miasteczku w pięknym i dużym domu mieszkał wraz z rodzicami mały Jacek. Chłopiec miał 6 lat, był niski, miał bujną czuprynkę, a złote loki opadały mu na czoło. Miał swój pokój, w którym było miło i przytulnie. Na półkach były poukładane zabawki, a na szafce obok łóżeczka stał szmaciany pajacyk. To ulubiona maskotka Jacka. Bardzo lubi się z nim bawić. Dostał go od babci na swoje urodziny. Właśnie odkładał go na miejsce, gdy usłyszał dobiegający z kuchni głos mamy.
- Synku chodź na kolację!
- Zaraz, zaraz..

Jacek nie śpieszył się. Dobrze wiedział, że po kolacji będzie musiał umyć ząbki i pójść do swojego łóżeczka.
Zostanie sam w ciemnym pokoju, wyglądającym wieczorem ponuro, a za szafą będzie czaił się zły Zmorek, który chce zabrać malca. Na samą myśl o tym, chłopcu przebiegł dreszcz po plecach. Bardzo nie lubił zostawać w ciemnym pokoju.
W dzień to co innego. Wszystko jest znajome, a jasność promienieje wokoło. Kiedy tak o tym wszystkim rozmyślał do pokoju weszła mama.
- Przecież wołam Cię, nie słyszysz?
- Słyszę, słyszę mamusiu, ale... Chłopiec nie zdążył dokończyć.
- Nie ma żadnego "ale"! - odpowiedziała zdecydowanym głosem mama, która była już lekko podenerwowana.
- Wiesz przecież, że tatuś idzie dzisiaj do pracy na drugą zmianę i bardzo się śpieszy. Idziemy więc szybko na kolację. Ja też mam jeszcze bardzo wiele pracy i nie mam czasu na dyskusje.
- To nie poczytasz mi dzisiaj bajeczki do snu? -
pyta zasmucony synek.
- Ty ciągle swoje -
powiedziała mama - chłopcy w twoim wieku tak nie marudzą. Jesteś już taki duży i możesz iść spać sam. Ja będę w kuchni.
Mama wzięła Jacusia za rączkę i poszli do kuchni na kolację. Na stole stał już kubek ciepłego mleka i kanapki z warzywami, które tak uwielbiał chłopczyk. Ale tego wieczoru Jacek wcale nie był głodny. Rozmyślał o tym jak to będzie kiedy znajdzie się sam w swoim łóżeczku. Z tych rozmyślań wyrwała go nagle mama.
- Pij mleko, bo stygnie. Jeśli nie zjesz kanapki będzie bolał cię brzuszek, pamiętaj - mówiła mama.
Tatuś spojrzał na synka podejrzanym wzrokiem i zwrócił się o niego:
- Mamusia opowiadała mi, że ostatnio bardzo grymasisz przed snem. Wiesz przecież, że światło nie może palić się całą noc. Nie rozumiem cię synku, ja gdy jestem zmęczony zamykam oczy i zaraz zasypiam.
- Tak tato, ale ty jesteś duży i taki odważny..... a ja....
- nie dokończył Jacek, który czuł wielkie zdenerwowanie.
- Co ty? - dopytywał się tato. Ty musisz być bardzo dzielny, nie beksa!
- Kiedy ja nie jestem beksa. - bronił się Jacuś, któremu powoli zaczynały błyszczeć oczka i ukradkiem otarł spadającą łzę, żeby tatuś jej nie zobaczył.
- Dość już tego, śpieszę się do pracy i nie będę wysłuchiwał twoich wymówek.
Do tej rozmowy wtrąciła się w końcu mama:
- Jedz szybciutko, słyszałeś co powiedział tatuś. Zaraz idziesz do łazienki, a potem do łóżeczka.
Jacuś zjadł mały kęs, wypił mleko i posłusznie, choć powoli ruszył w kierunku łazienki.
- Nie wiem co się z nim dzieje? - zwróciła się mama do męża.
- Jestem tak zapracowana nie zawsze mam czas, aby siedzieć z nim zanim zaśnie. Mam tyle spraw na głowie! A on ciągle z tym.... zaraz jak on go nazywa - zastanowiła się przez chwilę mama - Ach! Już wiem - "Zmorkiem".
Tato tymczasem schował do torby kanapki, ubrał się w pośpiechu i wychodząc do pracy powiedział do synka:
- Cześć! Trzymaj się! Jutro się spotkamy!
- Cześć -
dobiegł cichy głosik z łazienki.
Mama wolnym krokiem zbliżając się w stronę łazienki powiedziała:
- Już jesteś gotowy Jacusiu? Jeśli tak to idziemy do łóżeczka.
Po chwili razem wyszli z łazienki i poszli do pokoju Jacka. Mama położyła synka i przykryła go miękką kołderką, na której "tańczyły" lale i misie. Jacuś bardzo lubi tę kołderkę, ale jeszcze bardziej cieszy się gdy mama ma chwilkę, żeby z nim zostać. Ale dzisiaj znowu tak nie było. Mamusia pocałowała synka i zmierzała w kierunku drzwi, za chwilę zgasiła światło i oto pokój ogarnęła ciemność, której tak bał się chłopczyk.
- Mamusiu, Czy nie możesz ze mną zostać? - zapytał z nadzieją w głosie malec.
- Przecież mówiłam ci, że mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia - odpowiedziała poirytowana mama.
Nagle chwyciła za klamkę, zamknęła drzwi i poszła do swoich obowiązków. Jacuś został sam. Szybko zamknął oczy, mocno dociskając powieki. Naciągnął kołderkę na głowę i wsłuchiwał się w ciszę. W jego małej główce mnożyły się pytania, na które nie znał odpowiedzi. Bał się otworzyć oczy, żeby przypadkiem nie zobaczyć Zmorka, który czyha na niego. Jacuś był bliski płaczu. Już chciał zawołać mamę, ale nagle zrezygnował i pomyślał - "przecież Ona nie ma czasu". Nagle Jacuś wysunął główkę spod kołderki, bardzo powoli otworzył jedno oko, potem drugie. I nagle zobaczył swój pokój, który tonął w ciemnościach, a po ścianach "coś biegało". - To on! - pomyślał chłopiec. Bardzo szybkim ruchem ręki wziął z szafki swojego ulubionego pajacyka i mocno przycisnął go do serduszka, które waliło w tej chwili jak oszalałe. W końcu nie mógł się powstrzymać i po policzkach zaczęły spływać mu łzy. Nagle jedna z tych gorących łez spadła na pajacyka. I stała się rzecz niezwykła. Do uszu chłopca dobiegł jakiś miły, aksamitny głosik. Z początku był bardzo cichy, potem stawał się coraz głośniejszy.
- Nie płacz przyjacielu! - rzekł nieznany głos
- Kto to powiedział? - zastanawiał się głośno Jacek, ale nie czuł już tak ogromnego strachu jak przed chwilą.
-To ja twój szmaciany pajacyk, którego tak mocno przyciskasz do serduszka.
Chłopiec był tak wzruszony i zaskoczony, że z początku nie mógł wydobyć z siebie głosu. Dopiero po chwili spróbował zebrać myśli i zapytał:
- Czy to możliwe, że ty mówisz i rozumiesz ludzką mowę? Przecież jesteś pajacykiem - moją zabawką?
Na to pajacyk odpowiedział:
- Rozumiem Jacusiu. Jestem przecież twoim przyjacielem. Mam czarodziejską moc, która pozwala mi mówić, słyszeć i rozumieć twoje problemy. Jestem tu po to, aby ci pomóc.
Kiedy chłopiec to usłyszał zmieszał się trochę i gdyby było jasno pajacyk z pewnością zobaczyłby na twarzy swojego przyjaciela czerwony rumieniec zawstydzenia.
- Ja, ja... zaczął niepewnie chłopiec, ale nie skończył.
- Tak, wiem - wtrącił pajacyk - ty boisz się ciemności. Nie chcesz spotkać się ze Zmorkiem. Nie chcesz Go nawet widzieć.. Muszę ci powiedzieć w tajemnicy, że nie tylko ty boisz się spać w pokoju, gdy nadchodzi ciemna noc. Wielu twoich kolegów i koleżanek też się boi ciemnej nocy.
Wtedy Jacuś zaczął opowiadać pajacykowi o tym, że widzi Zmorka, który przychodzi nocą do niego i choć nic nie mówi, to na pewno chce go zabrać. Jest on ubrany w długą czarną pelerynę. Ma wielkie oczy i nie chce wyjść z jego pokoju, a on bardzo się go boi. Tak bardzo się Go boi, że ze strachu przed nim nie może nawet otworzyć oczu. Kiedy chłopiec skończył opowieść pajacyk zastanowił się chwilę i powiedział:
- Posłuchaj Jacusiu, tak wcale nie musi być dalej. Popatrz w okno - rzekł pajacyk. -Popatrz na swój pokój. Może zobaczysz tu Kogoś miłego?
- Kiedy ja się boję - odrzekł drżącym głosem malec
- Wiem, ale spróbuj to zrobić. Choć na chwilę otwórz oczy. Jestem przecież przy tobie i nie pozwolę by ci się coś złego stało. Mówiłem ci, że jestem twoim przyjacielem, a przyjaciele powinni sobie pomagać i ufać. Muszę ci również powiedzieć w tajemnicy, że ja znam Zmorka. Jest to mój znajomy. Znamy się już bardzo długo.
Jacuś słuchał uważnie każdego słowa, które pajacyk szeptał mu spokojnie do ucha. Jego serduszko zaczęło bić już spokojniej. Chłopiec uspokoił się i ostrożnie bardzo powoli otworzył oczy. "Nawet nie jest tak strasznie" - przemknęła Jackowi myśl po głowie. I wtedy właśnie Go zobaczył, ale tym razem już nie schował głowy pod kołderkę jak to czynił każdego wieczoru. I nagle Zmorek widząc, że chłopiec nabiera coraz więcej pewności siebie zwrócił się do niego miłym i spokojnym głosem.
- Witaj Jacusiu, w końcu się spotykamy. Widzisz wcale nie jestem taki straszny i zły. Ja po prostu lubię noc i ciemność. Kiedy ludzie smacznie śpią ja czuwam nad ich spokojnym snem. Nad twoim Jacusiu także. Spójrz teraz przez okno. Widzisz blask księżyca, który się do ciebie uśmiecha? On jest tam każdej nocy i jeśli dobrze się wsłuchasz, to możesz usłyszeć jego kołysankę. Jest to kołysanka dla wszystkich dzieci, które nie mogą zasnąć i tak jak ty boją się ciemności. Spotykamy się zawsze każdej nocy.
Jacuś uważnie wysłuchał Zmorka i zapytał go nieśmiało.
- Czy naprawdę księżyc nuci kołysankę również dla mnie? Czy on mnie widzi?
- Ależ tak!
- odpowiedział zdecydowanie Zmorek. - On i Ja czuwamy nad tobą kiedy śpisz. Chłopiec zainteresował się tą opowieścią i mocno przytulił do siebie szmacianego pajacyka, który dodawał mu odwagi. Tymczasem Zmorek opowiadał dalej:
- Zobacz jak wokół księżyca tańczą i rozświetlają całe niebo jego pomocnice - gwiazdki. Widzisz je dlatego, że ja tu jestem. Kiedy ja odchodzę, a swoją wędrówkę zaczyna Dzień - znikają i oni.
Jacek bardzo zainteresował się widokiem jaki zobaczył za oknem. Spojrzał przez nie i zobaczył tam lśniący księżyc, który mrugał do niego swoim złotym i wielkim okiem. Gwiazdki zamigotały i zatańczyły w radosnym uniesieniu. Teraz już nie było mu smutno, już się nie bał. Teraz już Zmorek wcale nie był tak straszny, a Jego oczy wydawały się chłopcu miłe. Zniknął gdzieś strach, który go do tej pory nie opuszczał. I wówczas na jego twarzy pojawił się uśmiech. I choć było ciemno, to Zmorek zobaczył jak rozbłysła w oku jego iskierka. Była to iskierka radości. Teraz już był spokojny o chłopca.
- Wiesz - rzekł Zmorek - myślę, że już sobie poradzisz. Przekonałeś się, że nie jestem groźny i wcale nie chcę cię zabrać ani skrzywdzić. Ja po prostu jestem strażnikiem nocy, który dba o ciszę kiedy zapada zmrok. A gdybyś kiedyś znowu poczuł się samotny i smutny przyciśnij pajacyka do swojego serduszka, zawołaj mnie to z tobą chętnie porozmawiamy i znów opowiemy ci ciekawą historię.
- Popatrzymy na jasny złoty księżyc i błyszczące gwiazdy?
- zapytał chłopca Zmorek.
- Tak. Wiesz, ja już się nie boję. Teraz wiem, że ty jesteś miły i nikomu nie robisz krzywdy. Noc wcale nie musi być straszna. Prawda?
- Tak, Jacusiu.

Zmorek mówił dalej, a chłopiec go słuchał. Z początku bardzo uważnie, aż jego powieki stawały się coraz cięższe, coraz senniejsze. Chłopiec nadal trzymał w dłoniach pajacyka, który pomógł mu dzisiaj pokonać swój strach i w końcu zasnął. A sen jego był spokojny. Już od dawna taki nie był. Wówczas Zmorek popatrzył jeszcze raz na księżyc, mrugnął do niego i dalej czuwał nad snem Jacusia.
 

Opracowanie: Alicja Woźna

Wyświetleń: 1335


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.