![]() |
![]() |
Katalog Irena Dynys-Król Język polski, Scenariusze "Dziad i Baba" - inscenizacja do wierszaScenariusz bajki pt. "Dziad i baba" - Józefa Ignacego KraszewskiegoOsoby: narrator, dziad, baba, śmierć.Scenografia: stół, miska, łyżka, garnczek, ława, prowizoryczne łóżko, okno, drzwi, obraz święty na ścianie, fajka, komin - narysowany na papierze, lampka - "ogień". Na tle muzyki Jules Masseneta "Thais" - medytacja. Na środku izby siedzą przy stole dziad i baba. Udają, że rozmawiają. Na stole stoi garnek z łyżką..., dziadek "pali" fajkę. Narrator: (wskazując na staruszków) Żyli sobie dziad i baba, bardzo starzy oboje. Ona kaszląca i słaba. Dziad: (klepie kaszlącą babcię po ramieniu) Oj, tak, tak. Narrator: On skurczony we dwoje. Baba: Oj, mój mężu! Postarzeliśmy się, i to bardzo. Dziad: O tak, moja kochana. Dalej udają, że rozmawiają. Narrator: Mieli chatkę maleńką, taka stara jak oni. (wskazując na okno i drzwi) Jedno miała okienko i jeden był wchód do niej. Żyli bardzo szczęśliwie i spokojnie jak w niebie, czemu ja się nie dziwię, bo przywykli do siebie. Dziad: Wiesz, moja kochana żono?! Kiedyś odejdziemy z tego świata. Smutno będzie, jeżeli nie umrzemy razem. (z żalem) Tak pięknie nam razem było!! Baba: Pomódlmy się za to, żebyśmy odeszli razem. Dziad: (zadowolony) To jest myśl! Dziad i baba podchodzą do obrazu, klękają, modlą się po cichu. Kończą. Wstają i idąc do stołu, baba kręci głową, i mówi: Baba: (z powątpieniem) Razem!? To być nie może! Ktoś choć chwilę wprzód skona! Dziad: (wstaje od stołu i mówi do widzów z żalem) Byle tylko nie ona. Baba: (spokojnie) Ja wprzódy umrę. Jestem starsza od ciebie, co chwila bardziej słaba. Zapłaczesz na moim pogrzebie. Dziad: Ja wprzódy, moja miła. (kaszle kilka razy) Ja kaszlę bez ustanku. I zimna mnie mogiła przykryje lada ranku. Baba: Mnie wprzódy! -Mnie, kochanie! Dziad: (ze złością) Mnie mówię! Dośćże tego, dla ciebie płacz zostanie! Baba: (z ciekawością w głosie) A tobie nic, dlaczego? przekomarzają się; udają, że się kłócą Narrator: I tak dalej, i dalej, Jak zaczęli się kłócić, tak się z miejsca porwali, chatkę chcieli porzucić. Dziad i baba biegają po izbie, udają, że chcą uciec. Narrator: Aż tu nagle do drzwi ktoś zapukał. słychać stukanie do drzwi Baba (przestraszona): Ktoo taam? Śmierć (z grozą w głosie): Otwórzcie, proszę, posłuszna waszej woli, Śmierć jestem, skon przynoszę! Ha, ha, ha... Dziad i baba trzęsą się i chowają za siebie, wypychając się nawzajem do drzwi. Dziad: (wypychając babę, mówi błagającym tonem) Idź babo, drzwi otworzyć. Baba: Ot, to idź sam, jam słaba, (kieruje się do łóżka pod oknem) Ja się pójdę położyć. (zagląda do okna i mówi do dziada zatroskana) Fi, Śmierć na słocie stoi I czeka tam nieboga! Idź, otwórz z łaski swojej! Dziad: (zbywając babę) Jak Ci jej szkoda, to Ty Jej otwórz, moja droga. (Dziad i baba biegają bezwiednie po izbie, nie wiedzą, gdzie mają uciec. Dziad wpycha się pod ławę, baba za kominem szuka kryjówki, a Śmierć ciągle puka.) Narrator: I byłaby lat dwieście Pode drzwiami stała, Lecz znudzona nareszcie Kominem wleźć musiała. (zza komina wybiega Śmierć i goni dziada i babę za scenę)
Opracowanie: Irena Dynys - Król Wyświetleń: 5915
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |