Katalog

Magdalena Skwiecińska-Linosz
Różne, Referaty

Jak pomóc dzieciom by radziły sobie z własnymi uczuciami? Referat szkoleniowy dla rodziców

- n +

Referat szkoleniowy dla rodziców: "Jak pomóc dzieciom by radziły sobie z własnymi uczuciami?"

"Wystarczy, że dana jest nam szansa
byśmy mogli stać się tym, czym chcemy"

Jose Ortega y Gasset

Moglibyśmy powiedzieć, że byliśmy wspaniałymi rodzicami, zanim jeszcze mieliśmy własne dzieci. Kiedy pojawiły się te własne, prawdziwe, życie nauczyło nas pokory. Każdego ranka słyszymy: "Jej dałaś więcej niż mnie", "On mnie uderzył. Ja go nawet nie tknęłam" itp. I każdego ranka powtarzamy sobie, że od dzisiaj będzie inaczej.

Jak spowodować, by nasze dzieci dobrze się zachowywały?
Jak pomóc im, aby czuły się dobrze?

Często nasze rozmowy z dzieckiem obracają się w kółko. Nie tylko nie wyjaśniamy dziecku o co nam chodzi, ale również uporczywie nie pozwalamy na wyrażenie jego spostrzeżeń, próbując przeforsować własne zdanie. Jeśli uświadomimy to sobie, to następnym krokiem powinna być próba zmiany tego.

Pierwszym sposobem jest próba wczucia się w sytuację dziecka. Należy wczuwać się w doznania dzieci. Kiedy to się uda słowa nasuwają się same. Dzięki temu można być osobami posiadającymi dwa różne zdania i odczucia na ten sam temat, np. powiemy wówczas do córki: "Więc jesteś ciągle zmęczona, pomimo że dopiero się przebudziłaś", albo "Mnie jest zimno, a tobie jest tutaj gorąco?', lub" widzę, że nie zaciekawił cię zbytnio ten program ". W takiej sytuacji żadne z nas nie będzie miało racji ani się nie będzie myliło.

Taki sposób postępowania może okazać się bardzo pomocny. Na pewno zmniejszy się ilość sporów pomiędzy rodzicem a dzieckiem.

A jak zareagować, gdy dziecko powiedziałoby np." Nienawidzę babci! ". Nie wahając się ani chwili powiemy:" To straszne co mówisz! Nie chcę już więcej słyszeć czegoś takiego z Twoich ust! "Okazuje się, że potrafimy zaakceptować większość odczuć dzieci, ale niech tylko powiedzą coś, co wprawi nas w złość, lub obudzi nasz sprzeciw, natychmiast powrócimy do starego sposobu reagowania.

Przeczytaj poniższe zdania i zastanów się czy odpowiedziałbyś podobnie nie godząc się z odczuciami dziecka.
1. Dziecko: Nie lubię mojej małej siostrzyczki
Rodzic: To nie tak. Wiem, że w głębi serca ją kochasz.
2. Dziecko: Miałem nieciekawe przyjęcie urodzinowe (a w rzeczywistości przygotowanie uroczystości kosztowało cię sporo wysiłku)
Rodzic: O czym ty mówisz? Miałeś wspaniałe urodziny - lody, tort, balony. W takim razie było to ostatnie przyjęcie.
3. Dziecko: Już więcej nie będę nosić mojego aparaciku. On mnie uciska. Nie obchodzi mnie, co mówi ortodonta.
Rodzic: Twój aparacik na pewno tak strasznie cię nie uciska. Wydaliśmy na niego tyle pieniędzy, że będziesz go nosił, czy ci się to podoba, czy nie.
4. Dziecko: Ale jestem wściekły! Za to, że dwie minuty spóźniłem się na gimnastykę, nauczyciel wykluczył mnie z drużyny.
Rodzic: Nie masz racji, że jesteś zły na nauczyciela. To twoja wina. Powinieneś być punktualny.

W jakiś dziwny sposób ten styl mówienia przychodzi nam bardzo łatwo. Ale jak czują się dzieci, kiedy to słyszą?

A jak sami reagujemy w niektórych przypadkach, kiedy sprawa dotyczy wyłącznie nas?

Kiedy jestem zdenerwowana lub ktoś mnie zrani, ostatnią rzeczą, którą chciałabym usłyszeć, jest rada czy to filozoficzna, czy psychologiczna lub formułowana z punktu widzenia innych. Takie wypowiedzi sprawiają, że czuję się jeszcze gorzej niż poprzednio. Współczucie powoduje, że patrzę na siebie jak na pożałowania godną, pytania spychają mnie do defensywy, a najbardziej irytujące jest usłyszeć, że właściwie nie mam powodu, aby czuć się tak, jak się czuję. Moja wymijająca odpowiedź na większość z tych zdań brzmi:" Nie ma sprawy. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić ".

Kiedy jednak ktoś rzeczywiście mnie wysłucha, kiedy doceni mój wewnętrzny ból i da mi możliwość porozmawiania o tym, co mnie trapi, wtedy zdenerwowanie ustępuje. Jestem mniej speszona, bardziej zdolna do poradzenia sobie z moimi odczuciami i problemami.

Ten proces jest zupełnie taki sam w przypadku naszych dzieci. One również potrafią same sobie pomóc, jeśli tylko znajdą przychylne ucho i otrzymają odpowiedź empatyczną. Jednak język empatii nie jest naszą naturalną cechą, nie jest bowiem częścią naszego ojczystego języka, gdyż większość z nas wyrasta z tradycji zaprzeczania uczuciom. Aby móc z łatwością stosować ten nowy język akceptacji, musimy się go nauczyć i przyswoić sobie jego metody.

A oto pewne sposoby ułatwiające dzieciom radzenie sobie z własnymi uczuciami:

Aby pomóc dziecku, by radziło sobie z własnymi uczuciami:
1. Słuchaj dziecka bardzo uważnie.
2. Zaakceptuj jego uczucia słowami:" Och "," mmm "," rozumiem ".
3. Określ te uczucia.
4. Zamień pragnienia dziecka w fantazję.


Dużo ważniejsze od słów jest jednak nastawienie do dziecka. Jeżeli nasza postawa nie będzie otwarta, wtedy cokolwiek byśmy powiedzieli, będzie przez nie traktowane jako nieszczere i sztuczne. Dzieje się tak, kiedy nasze słowa nie tchną prawdziwym uczuciem i nie trafiają prosto do serca dziecka. Na pewno trudno jest wsłuchać się w dziecięcy wylew uczuć i określić te uczucia. Wymaga to doświadczenia i koncentracji, przeniknięcia psychiki dziecka, aby zrozumieć co mówi, i rozszyfrować, co może czuć. Wreszcie ważne jest, że uczymy nasze dzieci słownictwa określającego ich wewnętrzną rzeczywistość. Skoro umieją nazwać swoje doznania, zaczną radzić sobie z nimi same.

Referat został opracowany na podstawie książki Adele Faber, Elaine Mazlish
" Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły.

 

Opracowanie: Magdalena Skwiecińska - Linosz

Wyświetleń: 2012


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.