Katalog

Kornelia Cichocka, 2011-02-25
Poznań

Zajęcia artystyczne, Scenariusze

HISTORIA PEWNEGO PODRÓŻNIKA

- n +



HISTORIA PEWNEGO PODRÓŻNIKA

Rzecz o Pawle Edmundzie Strzeleckim
Dramat w 1 akcie

Akt 1

prolog

Na scenę wychodzi prowadzący, deklamuje:


Kto z nas dziś nie podróżuje?,
Kto nowych miejsc nie kontempluje?
Czy jest gdzieś taka osoba,
Która w domu się chowa?…

Niewielu już dziś domatorów znajduję
Bo amatorów podróży obserwuję..
Jak się pakują, przygotowują,
Trasy swe opracowują..
Lecz ich podróże są dziś niczym..
Dawne wyprawy-to był wyczyn!

Wyobraź sobie koleżanko, kolego,
Taką wędrówkę Strzeleckiego…
Te trudności i przeszkody
Nie jak dziś- wszelkie wygody!
Niezwykle wybitna to była postać,
Naszym patronem musiał więc zostać!

Przypomnijmy zatem dziś Strzeleckiego,
I wielkie dla świata zasługi jego
Gdy 20 lat temu patrona imię
Upamiętniono w Jindabyne.
Niech to krótkie przedstawienie
Będzie dla Was miłym wspomnieniem.

Ukłon.

Prowadzący czyta dla porządku tytuły poszczególnych scen.


Scena 1
Narodziny miłości

Na scenę wychodzą rozbawione dziewczęta, lekko zawstydzone szepczą coś do siebie, stają w kącie. Za nimi dostojnym krokiem wkracza młody mężczyzna, z kartką w ręku.. zerkając na nią raz po raz, deklamuje z patosem, tak, aby zrobić wrażenie na młodych kobietach (fragment powieści poetyckiej, tu: „Giaur” Byrona).
Strzelecki:
„(…) Kto tam grzmi konno po skalistej drodze?
Wygięty naprzód, na wiatr puścił wodze,
Kopyt tętenty jak grzmoty po grzmotach
Wciąż budzą echa drzemiące po grotach,
Koń jak kruk czarny, a na bokach piana,
Jak gdyby świeżo z morza zszumowana.
Wieczór już uśpił fale morskich toni,
Ale nie serce tej dzikiej pogoni.
Groźnie na jutro niebo się zachmurza,
Ale groźniejsza w sercu Giaura burza.(…)”

Dziewczęta obserwują deklamującego, śmieją się. Nagle wchodzi starszy mężczyzna wraz z córką i przerywa Strzeleckiemu:

Adam Turno: Rad jestem widzieć u nas Pana, a i o talentach niezrównanych wiele słyszałem. Nie bez powodu mawiają, że Pan pięknie deklamujesz, a i ponoć sam komedyje piszesz…Rad bym i dłużej słuchać Pana, ale obowiązki wzywają, przeto pożegnać się muszę.. Córka moja Aleksandryna dotrzyma Panu towarzystwa i dopełni rolę gospodyni. (Wskazuje Adynę).
Strzelecki: Zaszczyt to dla mnie niemały poznać Panią… (nie kryje zachwytu, uśmiecha się i kłania, spoglądając na Adynę)
Adyna kłania się pochylając lekko głowę.
Adam Turno: Panie wybaczą.. Żegnam.
Kłania się i wychodzi.
Strzelecki (do Adyny): Czy to o Pani mawiają w okolicznych dworach, że cudnie grasz na fortepianie? Jeśli uroda Pani z talentem muzycznym idą w parze, wdzięczny będę móc wysłuchać choć fragmentu kompozycji Pani..
Adyna: Nie śmiałabym grą swoją zanudzać Pana.. Proszę raczej już nam coś zadeklamować. Dowcip u pana ponoć niezrównany.
1 z dziewcząt: Ależ Adyno, nie daj się prosić! Zagraj nam coś wesołego…
Adyna po namyśle podchodzi do fortepianu i zaczyna grać znaną melodię.
Strzelecki nie odrywa od niej wzroku, zasłuchany nie zauważa, kiedy ze sceny wychodzą dziewczęta, przedtem kłaniając mu się. W pewnym momencie zapisuje coś na kartce papieru.
Kiedy melodia cichnie, Strzelecki podchodzi do Adyny i wręcza jej tajemniczą kartkę. Adyna spogląda na nią niepewnie, potem ze zdziwieniem na Strzeleckiego, po czym- lekko zawstydzona -wybiega ze sceny. Strzelecki chwilę stoi osłupiały, następnie wolnym krokiem opuszcza scenę.

Scena 2
Rozłączeni

Na scenę zamaszystym i pewnym krokiem wchodzi pan Turno, wzburzony chodzi to w 1 to w 2 stronę. Mówi do siebie:

Adam Turno: Nigdy, przenigdy na to się nie zgodzę! Trzeba ich czym prędzej rozłączyć, póki nie będzie za późno..
Opuszcza scenę.
Z drugiej strony sceny wychodzą na środek Adyna i Paweł, trzymając się kurczowo za ręce (niczym Romeo i Julia). Rozglądają się na boki w obawie, że ktoś ich zobaczy. Pierwsza odzywa się zalękniona Adyna:
Adyna: Najdroższy, niepewien los nasz, niepewne widoki przyszłości.. czyliż to jedyny sposób na szczęście? Tułać się po świecie, pośród obcych ludzi, gdzieś daleko?
Paweł: Najmilsza, gdzie ja tam i Ty, czyliż może być inaczej? Wszelkie niedostatki zniosę, przecierpię niedole, byle byś Ty była przy mnie! Cóż nam innego od ucieczki pozostaje?…
Adyna (wzdycha): Zatem w drogę!
Szybkim krokiem schodzą ze sceny.

Po chwili Pan Turno wychodzi na scenę z 2 strony, za nim 2 pachołków. Zwraca się do nich ostrym, surowym głosem:
Adam Turno: Pojmani?
Pachołkowie: Tak, wielmożny panie.
Adam Turno: Pilnować, dopóki nie przyjdę..
Pachołkowie: Tak jest, wielmożny Panie.
Wychodzą ze sceny. Turno z lewej, zaś pachołkowie z prawej strony.

Scena 3
„Tęskno mi…”

Zmiana ewentualnej dekoracji (pojawia się Góra Kościuszki w tle). Na środku sceny krzesło, stół i paląca się świeca. Na scenę wychodzi wolnym krokiem Paweł Strzelecki. W ręku trzyma gruby plik kopert. Siada, otwiera koperty, wyciąga kilka listów, zamyśla się, przez chwilę czyta, po czym wziąwszy pióro do ręki i kartkę papieru, z rozmarzeniem w głosie mówi do siebie:

Strzelecki (raz po raz patrząc na kartkę):
„15 lutego 1840 roku około południa znalazłem się na wzniesieniu 6510 stóp n.p.m , odpoczywając na śniegu, mając przeźroczyste niebo nad sobą, a poniżej nieprzerwany widok 7000 mil kwadratowych przestrzeni…Szczególna konfiguracja tego wzniesienia uderzyła mnie tak silnie przez podobieństwo, jakie wykazuje do kopca wzniesionego w Krakowie nad grobem Kościuszki, że chociaż w obcym kraju, na obcej ziemi lecz wśród wolnego ludu, nie mogę powstrzymać się od dania jej nazwy Góry Kościuszki” (…)

Przez krótką chwilę pisze na kartce papieru, następnie wstaje z krzesła i idzie w głąb sceny. Wraca z grubą książką, którą powoli otwiera i wyciąga z jej środka piękny zasuszony kwiat. Czyni to bardzo powoli i delikatnie mówiąc przy tym do siebie:
Strzelecki: O miła.. gdybyś i Ty tu ze mną była. Czyż mógłbym ja kiedykolwiek rozstać się z Tobą? (ogląda kwiat, obraca w dłoni i wkładając do koperty kontynuuje monolog):
„Góra ta, najwyższa na tym kontynencie- jest pierwszą górą Nowego Świata, która nosi imię Polaka. Myślę, że Ty będziesz pierwszą Polką, która będzie posiadała kwiat pochodzący z niej. Niech Ci przypomni o Wolności, Patriotyzmie i Miłości”…
Ostatnie zdanie wypowiada z naciskiem, dobitnie. Następnie gasi świecę na stole i opuszcza scenę.


Scena 4
Zasługi

Na scenę ponownie wychodzi Strzelecki i siada na krześle. Zagłębia się w lekturze, przegląda mapy. Rozkłada je na stole, nanosi poprawki. Nagle na scenę wchodzi lokaj z gazetą i listem.

Lokaj: Wielmożny Pan życzy sobie teraz podać gazetę?
Strzelecki: Nie teraz. Później, później…(jest zajęty pracą, nie zwraca uwagi na lokaja).
Lokaj: Jest także list do Pana hrabiego z Tasmanii…Czy odczytać Panu?
Strzelecki: Bardzom zajęty. Wdzięczny Ci będę, jeśli Ty to uczynisz.
Lokaj otwiera kopertę i czyta głośno list: „My niżej podpisani, nie możemy się pogodzić z opuszczeniem przez Ciebie naszych brzegów bez wyrażenia Ci zapewnień naszego szczerego żalu. Dobrodziejstwa, które przyniosłeś naszemu krajowi oraz względy osobistej przyjaźni domagają się publicznego wyrażenia Ci szacunku. Jesteśmy świadomi, że wiele mamy do zawdzięczenia Twojej wiedzy i Twoim niezmordowanym wysiłkom, które posuną naprzód naukę i przyczynią się do wykorzystania bogactw naturalnych Tasmanii…”
Strzelecki podnosi głowę znad map i słucha treści płynącej z listu.
Lokaj: (przerywa czytanie listu i dodaje od siebie, z radością): Wielką Pan hrabia zaskarbił sobie wdzięczność mieszkańców Tasmanii…Do listu załączono 400 funtów szterlingów.
Strzelecki (podekscytowany, porzuca swoje materiały, uśmiecha się): A zatem zły omen jakowyś mnie opuszcza, nie widziałem ja bowiem już żadnej nadziei na otrzymanie nagrody czy rekompensaty. Dokończę to dzieło, które w takich trudach, pośród doświadczeń gorzkich przyszło mi tworzyć…
Z radości ściska dłoń lokaja i oboje opuszczają scen


Epilog

Na scenę wchodzi prowadzący i wygłasza puentę wierszem:


Tak oto dzięki tasmańskiej społeczności
Stało się zadość sprawiedliwości
Praca i trudy wielkiego podróżnika
Na marne nie poszły, a stąd wynika,
Że książka, która następnie powstała
Niemałą w Europie sławę uzyskała.

Pierwsza encyklopedia o Australii
Ziemi Van Diemena i Południowej Walii
Złoty mu medal za nią przyznano
W Anglii hojnie odznaczano

Wszędzie pomoc chciał nieść ludziom
W sprawie Irlandii miał swój udział.
Szczyty najwyższe on zdobywał
Wielkiego Polaka imieniem nazywał
Rzeka, jezioro –jego imieniem
Są dla pokoleń upamiętnieniem

A i romantyczną człek miał duszę
Listy jego pełne wzruszeń
Nawet Mickiewicz za życia jego
Raczył opisać Strzeleckiego
W „Panu Tadeuszu” jako Hrabiego

Wśród ludów pierwotnych śmiało przebywał
Złoto i srebro w Australii odkrywał
Pamięć o patronie w Jindabyne
I tu, w kraju, w rodzinnej Głuszynie
Nigdy nie przeminie!

Więc do hymnu o patronie wszyscy powstańmy
I uroczyście dziś z gośćmi zaśpiewajmy!
Teraz już publiczność żegnamy
Dziękujemy za uwagę, nisko się kłaniamy…


Prowadzący kłania się publiczności. Na scenę wychodzą aktorzy, kłaniają się. Chór rozpoczyna hymn, wszyscy się włączają.





Koniec





autor: Kornelia Cichocka

Wyświetleń: 2426


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.