Katalog

Monika Kierepko, 2011-05-19
Katowice

Język rosyjski, Scenariusze

Mały Książę

- n +

Dramatis personae:
Mały Książę,
Lis,
Bogacz,
Rodzina Jeżyków,
Kasjerka,
Gromada Podróżnych,
Przedstawiciele różnych państw.


Scena I
Mały Książę pojawia się na dworcu kolejowym. Z zaciekawieniem rozgląda się. Panuje gwar. Ludzie się przeciskają.

Mały Książę:
- Jakie wspaniałe miejsce! Tylu ludzi! Na moim asteroidzie jest tak mało miejsca i ... tylko ja sam. No, jest jeszcze róża, ale nie wiem, co do mnie tak naprawdę czuje. Raz narzeka, raz płacze, kaprysi. Może tu, na Ziemi, uda mi się dowiedzieć, czym naprawdę jest przyjaźń. O, tam widzę kogoś, kto swym wyglądem wzbudza zaufanie.

Mały Książę chce podejść do okienka, w którym znajduje się Kasjerka.
I Podróżny:
- Ej, mały! Gdzie się wpychasz?!

II Podróżny:
- Stawaj do kolejki!

III Podróżny:
- Jaka ta współczesna młodzież niewychowana!

Mały Książę:
- Ale ja tylko chciałem...


IV Podróżny:
- Każdy ma swoje miejsce w kolejce! Przyszedłeś ostatni, a więc musisz stanąć na końcu!

Mały Książę:
- Bez względu na to, po co przyszedłem?

I Podróżny:
- Oczywiście! Każdy musi swoje odstać!

Mały Książę (do siebie):
- Trochę dziwni ci dorośli ludzie. Chciałem tylko porozmawiać.
Mały Książę idzie na koniec kolejki. Czeka. Wreszcie staje przy okienku.

Scena II
Kasjerka:
- Słucham?!

Mały Książę:
- Chciałbym się dowiedzieć, co to jest przyjaźń?

Kasjerka:
- A cóż to za fanaberie! Czego ci młodzi nie wymyślą?! Przecież nie ma takiej stacji! Dokąd mama dać ten bilet?!

Mały Książę:
- Ależ ja właśnie przybyłem z asteroidu B-612. U mnie nie ma biletów. Chodzę po swojej planetce do woli.

Kasjerka:
- Ja nie mam czasu! Sprzedaję bilety! To moja praca! Bardzo poważna praca! Pytam o stację i daję bilet! Reszta mnie nie obchodzi! A ten tu o jakiś asteroidach mi opowiada!



Mały Książę:
- Nie obchodzi Cię, czy ktoś czeka na podróżnego? Czy podróżny wiezie ze sobą radosne, czy smutne nowiny? Czy ma ciepłe skarpety, by nie zmarznąć w nieogrzewanym wagonie?

Kasjerka:
- Posłuchaj kawalerze: to nie moja sprawa! Ja sprzedaję bilety – tylko to ma sens! Jeśli nie kupujesz biletu – to wynoś się i zrób miejsce innym!!!!

Podróżni:
- Właśnie! Zrób miejsce! Wynoś się!!!!!!!

Mały Książę:
- Coraz mniej lubię dorosłych, są tacy oschli i nieuprzejmi.
Mały Książę oddala się, popychany przez podróżnych.

Scena III
Mały Książę niespodziewanie wpada na Bogacza, ciągnącego właśnie wielką walizę.
Bogacz:
- No nie! Kolejny żebrak albo ćpun!

Mały Książę:
- Nie jestem żebrakiem ani ćpunem. Szukam przyjaciela. Może pan ze mną porozmawiać?

Bogacz:
- Porozmawiać? A ile na tym zarobię?

Mały Książę:
- Na rozmowie się nie zarabia. Rozmawiamy po to, by się poznać, a może nawet ... zaprzy-jaźnić?

Bogacz:
- Wolałbym tę – jak to powiedziałeś – przyjaźń, kupić. To pozwoli oszczędzić czas.Mam go strasznie mało. Ile kosztuje?

Mały Książę:
- Czy Pan nigdy nie miał przyjaciela? Przecież przyjaźni się nie kupuje. Nie ma sklepów z przyjaciółmi.

Bogacz:
- W takim razie rezygnuję! Ja zarabiam i sprzedaję – to bardzo poważne zajęcie. Nie mam czasu na jakąś tam nieopłacalną ... Jak to nazwałeś?

Mały Książę:
- Przyjaźń.

Bogacz:
- Właśnie! Jadę podpisać następny kontrakt! Żegnam!

Mały Książę (do siebie):
- Trudno zrozumieć tych dorosłych. Dla nich pieniądze są ważniejsze niż przyjaźń!


Scena IV
Mały Książę:
- Gdyby była przy mnie Róża lub mój przyjaciel, Lis! Szkoda, że go nie ma! Obiecał, co prawda, że przyjedzie, ale... pewnie zapomniał. No, i te spóźnione pociągi!
Nagle za plecami Małego Księcia zjawia się Lis.

Lis:
- Witaj Książę! Dawno Cię nie widziałem!

Mały Książę:
- Witaj, Lisie! Nie zapomniałeś jednak o mnie!

Lis:
- Przecież o przyjacielu się nie zapomina! Ale... jesteś smutny, czy coś się stało?


Mały Książę:
- Chciałem się od dorosłych dowiedzieć, co to jest przyjaźń, ale każdy był zajęty swoimi sprawami. A Ty? Możesz mi pomóc?

Lis:
- Oczywiście. Popatrz na tych ludzi.
Scenka przedstawia dwoje ludzi wydzierających coś sobie. Wykrzykują: „Zostaw! To moje!”, „To Ty to zostaw, palancie!”
- Ludzie często są podobni do jeży. Opowiem Ci teraz bajkę o jeżach.
Jeże przez całe lato swawoliły po polach, łąkach, bawiąc się ze sobą. Ale pewnego dnia zoba-czyły spadający liść – zbliżała się jesień. Noce stawały się coraz chłodniejsze i jeże szukały schronienia wśród zeschłych liści. Wkrótce śnieg przykrył liście. Jeże nie mogły już znieść zimna i postanowiły, że się do siebie przytulą. Przysunęły się i ... natychmiast odskoczyły od siebie. Ich kolce straszliwie kłuły. Za drugim razem było tak samo i za trzecim też. Ale trzeba było znaleźć jakiś sposób. Przecież i ptakom, i kretom, i zającom było cieplej, gdy były blisko siebie! I tak powolutku, żeby się nie poranić, jeże z każdym dniem przybliżały się do siebie, po trochę opuszczając swoje kolce. Wreszcie przytuliły się do siebie. Wicher dął z całej siły, ale im już nie było zimno.

Mały Książę:
- Czy ludzi też mają kolce?
Lis:
- W pewnym sensie tak. To kolce ich nietolerancji, zawiści i egoizmu. Jeśli je opuszczą, staną się przyjaciółmi.

Mały Książę:
- Nareszcie wiem, co to jest przyjaźń! Jestem ciekaw, czy gdzie indziej ludzie też mają pro-blem z przyjaźnią.
Lis:
- Możemy to sprawdzić. Zapraszam Cię na niesamowitą podróż po Europie.

Mały Książę:
- To można tak sobie wędrować?

Lis:
- Jasne, przecież Europa jest naszym wspólnym domem!

Mały Książę:
- No, to ruszajmy, Lisie!
Mały Książę rusza w podróż po świecie. Uściskuje dłoń napotkanym przedstawicielom różnych ras i narodowości.
Pociąg zatrzymuje się przed Włochem. Pasażerowie go pozdrawiają i aktywnie uczestniczą w rozmowie.
Mały Książę:
- O, trafiłem do jakiegoś ciekawego kraju. Ludzie jedzą tu coś długiego i śliskiego. Czyżby to były Włochy? Cudownie!!! Słyszałem o Koloseum, kanałach w Wenecji, o pizzy też. (do Włocha) Ciao, bambino!

Franco: (niechętnie)
- Ciao!

Mały Książę:
- Cóż tam smakowitego podjadasz? To chyba nie jest żywe?

Franco:
- Nie, to makaron. Włosi słyną z makaronów. No i nie tylko z tego. Piłeś kiedyś kawę capuc-cino?

Mały Książę:
- Nie, nie miałem okazji. Ale to Twoje jedzenie nie jest chyba zbyt smaczne, bo minę masz niezadowoloną.

Franco:
- O mamma mia! Makaron nie jest smaczny??!! Kawa capucciono nie jest smaczna?! To naj-smaczniejsze rzeczy na świecie! A wierz mi - Włosi znają się na jedzeniu. Tylko... pokłóciłem się z Kevinem. Ci Anglicy są tacy drażliwi.


Mały Książę:
- Może po prostu są inni. Lis opowiadał, że tam jest trochę inaczej niż na kontynencie. W końcu mieszkają na wyspie. Muszą się czymś różnić. Jeśli zechcesz, spróbuję Ci pomóc. Po-rozmawiam z nim.

Franco:
- Nie wiem, czy to coś da. Ale spróbuj. Ja mam zamówioną taksówkę na mecz Romy z Inte-rem Mediolan. A potem … zabawa do białego rana!

Mały Książę:
- Wspaniały naród! Pędzę do Anglii!

Franco:
- Ciao! Tylko uważaj! Tam ciągle pada.
Pociąg jedzie do Anglii Już na samym początku dochodzi do „stłuczki”.

Kevin:
- Are you crazy? Jak jeździsz! Prawą stroną?! Jesteś w Anglii!!! Oh, my God! Mam nadzieję, że nie jesteś Włochem albo Niemcem?

Mały Książę:
- Nie, jestem Mały Książę. My name is Little Prince. Wędruję po świecie, by pokazać ludziom, czym jest przyjaźń. I’m looking for friends.

Kevin:
- Sorry, Prince, ostatnio jestem trochę podenerwowany. Chyba piję zbyt mało herbaty. A poza tym niektórzy mnie denerwują.

Mały Książę:
-Wiem, byłem we Włoszech. Te kłótnie sprawiły, że Włochom nawet makaron przestał sma-kować. Może byście się pogodzili?



Franco:
- To nie będzie łatwe. Wystarczy powiedzieć słówko, a oni zaczynają już szaleć. To Morze Śródziemne ich tak rozgrzewa. Ale... ostatecznie – mogę spróbować. OK. Tylko, że straszliwie zdenerwował mnie Niemiec – Johann. On jest okropny!

Mały Książę:
- Czy wy naprawdę musicie się ciągle kłócić? Coraz mniej was rozumiem. Miałem znaleźć przyjaciela, a zajmuję się tylko godzeniem sporów. No, ale bądź spokojny. Akurat wybierałem się do Niemiec. Chciałbym zobaczyć Reichstag i przejechać się volkswagenem. Spróbuję porozmawiać z Johannem, choć mój niemiecki nie jest zbyt dobry. Bye, bye, Kelvin!
Pocig jedzie do Niemiec.

Kevin:
- Bye, bye! Good luck, Little Prince!

Mały Książę:
- Guten Tag, Johann! Co słychać? Wie geht ist dir?

Johann:
- Witaj! U mnie wszystko gut. Siedzę sobie, piję piwko, zaraz umyję swojego volkswagena. Potem mam randkę na Alexanderplatz w Berlinie.

Mały Książę:
- Ale widzę, że się nie leniłeś, bo wszędzie porządek aż miło patrzeć. Narty nawet masz przy-gotowane.

Johann:
- Jesteśmy znani z dbałości o porządek. Wszystko mamy przemyślane i doskonale zorganizo-wane. A narty przygotowałem na wyjazd w Alpy. Może wybierzesz się ze mną?

Mały Książę:
- Nie, nie, nie lubię nart. To zbyt ryzykowne, choć ośnieżone, alpejskie szczyty są wspaniałe. Ale wiesz? Mimo tego, co mówisz, jakoś mało w Tobie optymizmu. Czy nie masz jakiś kło-potów?

Johann:
- No, jest klein problem. Pokłóciłem się trochę z Kevinem. Ale wiesz, jaki on jest: tylko her-bata i herbata. Miałem już tego dość. Człowiek nie może cały czas pić tylko herbatę. A jeszcze ta ich lewa strona! Świat na opak! A na dodatek wtrąciła się jeszcze ta wypachniona Michelle.

Mały Książę:
- To z nią też się pokłóciłeś? Wy wszyscy wkoło się kłócicie! Tak nie można! Chciałem zwiedzić Francję, ale nie z takiego powodu. Posłuchaj, wsiądę do pociągu i pojadę do Francji. Mam nadzieję, że Deutsche Bahn dowiezie mnie do Paryża. Wasze pociągi są przecież znane z punktualności. Może uda się załagodzić spór. Czekaj cierpliwie!

Johann:
- Ja, ja. Niezbyt wierzę w powodzenie, ale skoro chcesz, to jedź! Auf wiedersehen!

Pociąg przybywa do Francji.

Mały Książę:
- Ależ tu jest wspaniale! Jak ludzie mogą tracić czas na kłótnie, skoro świat jest taki piękny! Wieża Eiffla, Pola Elizejskie, Luwr, Wersal…Tout est pour le mieux dans le meilleur des mondes possibles. Wszystko jest najlepsze na tym najlepszym z możliwych światów.

Michelle:
- Bon jour, Petit Prince!
-
Mały Książę:
- Witaj, jak zwykle wspaniale wyglądasz! To chyba najnowsza kolekcja. A jak ty cudownie pachniesz. Francja to naprawdę stolica mody.

Michelle:
-Oui, masz rację! Ale nie wszyscy to doceniają. Niektórzy przyjeżdżają do Paryża tylko po to, by kupić figurkę wieży Eiffla. No, i w ogóle nie znają się na serach i szampanie.

Mały Książę:
- Chyba wiem, kogo masz na myśli. Czy chodzi o Johanna?

Michelle:
- Ależ tak. Nie spodziewałam się, że może tak ordynarnie się zachować. Powiedział, że jestem tak chuda, jak rusztowanie wieży Eiffla. To skandal! Co on może wiedzieć o prawdziwym pięknie?!

Mały Książę:
- Był trochę zdenerwowany. On naprawdę nie chciał. Myślę, że możecie się pogodzić. Prze-cież żyjecie na jednym kontynencie. Macie wspólne źródła kultury. Jesteście po prostu jedną, wielką rodziną!

Michelle:
- Pewnie jak zwykle masz rację. Mon Dieu! No, cóż, trzeba pójść na kompromis.

Mały Książę:
- Za chwilę wszyscy się tu pojawią. Mam nadzieję, że nie zaczniecie się znowu kłócić.
Pojawiają się bohaterowie. Witają się.

Kevin:
- No, dajcie już spokój, pogódźmy się, OK?

Johann:
- Gut, du hast recht. Przepraszam.

Franco:
- Ja też przepraszam. Głupio mi! Może na zgodę zjemy trochę makaronu?

Michelle:
- Wolałabym lekkie wino i nieco owoców. No i perfumy musicie sobie zmienić. Polecam Chanell nr 5.


Mały Książę:
- Wszystko się dobrze skończyło. Wystarczy tylko trochę dobrych chęci, by żyło nam się na świecie przyjemnie. Nie marnujmy więc czasu i ruszajmy w dalszą podróż, tyle państw jeszcze musimy odwiedzić, tylu ludzi nie wie, co to jest przyjaźń i tolerancja. No to ..... odjazd!!!!
Wyświetleń: 1306


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.