Katalog

Barbara Ozymko -Galińska, 2016-06-16
Koszalin


Sztuka, Scenariusze

Akademia Pani Kleksowej

- n +

Narrator pan Kleks
Witam wszystkich tu zebranych. Niespodziankę dla Was mamy. Już za chwilę na tej scenie odbędzie się przedstawienie ! Zaraz wejdą tu cudaki – ni zwierzaki, ni dzieciaki, i pokażą świat bajkowy : niby stary – a wciąż nowy. Więc uwaga już, kochani: przedstawienie zaczynamy!!!
Piosenka „Witajcie w naszej bajce”
Pan Kleks;
A ty czego tu szukasz i po co tu zostałaś?
Samochwała;
Bo ja będę przemawiała!
Zdolna jestem niesłychanie, najpiękniejsze mam ubranie,
moja buzia tryska zdrowiem,
jak coś powiem, to już powiem, jak odpowiem,
to roztropnie, w szkole mam najlepsze stopnie,
śpiewam lepiej, niż w operze,
świetnie jeżdżę na rowerze,
znakomicie muchy łapię,
wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
jestem mądra, jestem zgrabna, wiotka, słodka i powabna,
a w dodatku, daję słowo, mam rodzinę wyjątkową: tato mój do pieca sięga, moja mama – taka tęga, moja siostra – taka mała, a ja jestem – samochwała!
Pan Kleks;
No! nie do wiary, że w mojej akademii takie czary. Dobra zaczynamy…(wbiega Kłamczucha)
Kłamczucha;
Proszę pana, proszę pana! Rzecz się stała niesłychana:
zamiast deszczu u sąsiada dziś padała oranżada!
I w dodatku całkiem sucha!
Pan Kleks;
Fe, nieładnie! Fe, kłamczucha!


KŁAMCZUCHA
To nie wszystko, proszę pana!
U stryjenki wczoraj z rana abecadło z pieca spadło, całą pieczeń z rondla zjadło!
A tymczasem na obiedzie miał być lew i dwa niedźwiedzie.
Pan Kleks
To dopiero jest kłamczucha!
KŁAMCZUCHA
Proszę pana, niech pan słucha! Po południu na zabawie utonęła kaczka w stawie.
Pan nie wierzy? Daję słowo! Sprowadzono straż ogniową.
Przecedzono wodę sitem, a co ryb złowiono przy tym!
Pan Kleks
Fe, nieładnie! Któż tak kłamie? Zaraz się poskarżę mamie!
Jak mam prowadzić zajęcia w mojej akademii, skoro przychodzą tu bardzo dziwni klienci. (wchodzi leń i rozkłada kocyk). No nie, wyborne, a ten tu czego? Włazi bez zaproszenia i rozkłada się jak u siebie. Aa , zaraz to jest ten, czekaj –leń.
Leń;
O, wypraszam to sobie! Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie? A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał? A kto się w głowę podrapał? A kto dziś zgubił kalosze?
O – o! Proszę!
Pan Kleks;
Ja będę trzymał się tego, że oto jest leń.
Leń;
Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika? A nie pokazałem języka? A
nie chodziłem się strzyc? To wszystko nazywa się nic?!


Pan Kleks;
Dla mnie i tak jesteś leniem , Koniec, kropka, kom, pl. (Leń obrażony dosiada się do Samochwały)
(wchodzi Skarżypyta)
Pan Kleks;
A ty co? Zapisać się chciałeś do mojej akademii? Bo leni i samochwał dość mam na dziś.
Skarżypyta;
Olek nie był dzisiaj w szkole,
Antek zrobił dziurę w stole, Wanda obrus poplamiła, Ola szyi nie umyła,
Łukasz zgubił klucz, a Michał zjadł ze stołu cały placek!
Pan Kleks;
A któż cię o to pyta?
Skarżypyta;
W sumie to nikt, ja z urodzenia jestem skarżypyta,
Pan Kleks;
Dość już, uciekajcie dzieciaki. Zaproszę chyba do swej akademii zwierzaki. Proszę, proszę już nadchodzą. Ledwo pomyślałem a już jakąś biedronkę na horyzoncie ujrzałem.
Witam śliczną biedroneczkę, uśmiechniętą panieneczkę.
O! A za nią ktoś już spieszy! Czy biedronka się ucieszy? Już wiem kto to – to pan żuk. Wow,
do biedronki: puk, puk, puk! Panieneczka widzi żuka.
Biedronka;
Czego pan tu u mnie szuka?
ŻUK
Wstań biedronko, wyjdź biedronko, przyjdź na słonko.
Wezmę ciebie aż na łączkę i poproszę o twą rączkę.
Pan Kleks;
Ale para, ich znajomość mnie powala.



BIEDRONKA
Niech pan tutaj się nie błąka! niech pan zmiata i nie lata, i zostawi lepiej mnie, bo ja jestem piegowata, a pan – nie!
Pan Kleks;
Ale się nagadała, powiedziała co wiedziała i w te pędy odleciała. Dziwne, bo wieczorem ślub już brała z muchomorem. Ty, Żuk nie bądź taki obrażony, szukaj sobie innej żony. Sam widzisz kobiety w uczuciach są niestałe- niestety. (Żuk wychodzi)
Pan Kleks:
No, nie- a ten czego tu szuka? Jak pan tu wszedł?
Kucharz;
Normalnie, drzwiami, były otwarte.
Pan Kleks;
A co będzie na obiad?
Kucharz;
Jak to co ? Kaczka. (wychodzi kaczka i śpiewają piosenkę „Kaczka Dziwaczka”)
Pan Kleks;
Nie wiem , czy dobrze zrobiłem, że do swej akademii zwierzaki zaprosiłem, z nimi są same kłopoty i za bardzo nie wiem, jak się z nimi zabrać do roboty.
(wchodzi ciocia i Grześ)
Jacyś nowi, ciekawe czego szukają w mojej akademii?
CIOCIA -Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
GRZEŚ- List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła.
CIOCIA- Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie!
GRZEŚ-Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię!
CIOCIA-Oj, Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
GRZEŚ-Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci!
CIOCIA- Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo.
GRZEŚ- No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wuja Leona.
A skrzynka była czerwona,
A koperta... no, taka...tego...
Nic takiego nadzwyczajnego
A na kopercie – nazwisko
I Łódź...i ta ulica z numerem.
I pamiętam wszystko:
Że znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki.
Ciocia- Oj, Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
żadnego listu do wrzucenia!...
Grześ- Ciociu, popatrz, tam siedzi nasza sąsiadka –kwoka.
Pan Kleks;
Co? Jeszcze kwokę tu licho niesie.
Wszyscy - Proszę pana, pewna kwoka
Traktowała świat z wysoka
I mówiła z przekonaniem:
Kwoka- "Grunt to dobre wychowanie!"
Dzieci ; Zaprosiła raz więc gości,
By nauczyć ich grzeczności.
Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym
W progu garnek stłukł kopytem.
Kwoka wielki krzyk podniosła:
Kwoka- "Widział kto takiego osła?!"
Wszyscy- Przyszła krowa. Tuż za progiem
Zbiła szybę lewym rogiem.
Kwoka- "Próżne słowa,
Takich nikt już nie wychowa, gniewna i surowa
Zawołała:
Kwoka- "A to krowa;
Dzieci; Przyszła świnia prosto z błota.
Kwoka złości się i miota:
Kwoka-" Co też pani tu wyczynia?
Tak nabłocić! A to świnia!"
Wszyscy - Przyszedł baran. Chciał na grzędzie
Siąść cichutko w drugim rzędzie,
Grzęda pękła. Kwoka wściekła
Coś o łbie baranim rzekła
I dodała:
Trudno... Wszyscy się wynoście!"
Wszyscy
No i poszli sobie goście.
Czy ta kwoka, proszę pana,
Była dobrze wychowana?
Kwoka- No nie, aż nie mogę uwierzyć wy o dobrych manierach pojęcia nie macie a kogoś takiego jak ja pouczacie. Skandal!
(wchodzi Meluzyna) piosenka
Meluzyna;
Do dziś w wodzie sobie spokojnie żyłam, o mało co z pusto rakiem życie sobie ułożyłam .Gdy dostrzegł moje zaloty, to szybko mi oświadczył, że na ożenek to raczej nie ma ochoty. Jak widzę w twej akademii chętnych wielu, coś na pewno się tu znajdzie dla mnie drogi przyjacielu.
Pan Kleks;
A ja myślałem, że prawdziwą akademię stworzę, a tu się okazuje, że biurem matrymonialnym dysponuję. (wchodzi czapla i żuraw)

Żuraw;
Oj, jak dobrze się składa.

Pan Keks;
Co? Następny? Czego? Ileż można?
Żuraw;
Można i trzeba pomóc, bo nie wiem co począć , przykro było mi żurawiowi, że samotnie ryby łowi. Patrzę– czapla na wysepce wdzięcznie z błota wodę chłepce. No to mówię, piękna czaplo szukam żony. Będę kochał ciebie, wierz mi, więc czym prędzej się pobierzmy.
Czapla;
Nie chcę męża mieć żurawia.
ŻURAW ;
Trudno jestem obrażony. Będę żył bez żony.
CZAPLA ;
Czy właściwie dobrze robię? Skoro żuraw tak namawia, chyba wyjdę za żurawia. Nie ma co wrócę i spełnię jego życzenie.
Żuraw;
O! nie droga pani, teraz ja się nie ożenię. Niepotrzebnie pani papla. Żegnam panią, pani czapla.
Oj, chyba źle robię, pójdę i przeproszę. Włożę czapkę i kalosze.
Czapla;
Po co pan się nadwyręża, pan na męża?
Pan Kleks
Tak już chodzą lata długie, jedno chce – to nie chce drugie. Chodzą wciąż tą samą drogą, ale pobrać się nie mogą.
Kwoka;
Drogi panie Kleksie, z twojej akademii już chyba nic nie będzie ale z tego co wiem, dobre maniery są widziane zawsze i wszędzie a że ja na nich dobrze się znam, to proponuję zaśpiewać wam.
Wszyscy śpiewają „Witajcie w naszej bajce”

Wyświetleń: 0


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.