![]() |
![]() |
Katalog Ewa Blacharz, 2017-06-13 Hrubieszów Język polski, Sprawdziany i testy Dyktando przygotowane na międzyszkolny konkurs ortograficzny dla gimnazjumCzternastoipółletni Joachim, warszawiak z dziada pradziada, od wczesnego dzieciństwa marzył o wyprawie w Himalaje oraz egzotycznym rejsie wzdłuż równika. Horrendalne ceny zagranicznych wycieczek, zdecydowanie przerastające domowy budżet, sprawiały jednak, że jego cudne superwakacje pozostawały w sferze mrzonek. Rokrocznie, zamiast odkrywać świat w trakcie dalekich wojaży, korzystał z uroków agroturystyki u kuzynostwa Pszczółkowskich w Bieszczadach. Na pozór nudy na pudy, jednak nie dla takiego chojraka jak Joachim. Wszakże nawet w największej głuszy można sobie znaleźć jakieś zajęcie -/, / udowadniał to nie raz, udowodni i teraz. Podejrzeć żubrzątka na żerowisku, oddać się żegludze po Jeziorze Solińskim, poszukać kolonii purchawek chropowatych - po głowie Joachima już od wczesnego rana krążyła chmara nie całkiem niedorzecznych planów. W końcu, jak przystało na mistrza nicnierobienia, wymyślił, że pójdzie hen przed siebie, a przygoda, jeśli zechce, sama go znajdzie. Chyłkiem wymknął się z domu, minął rząd zmurszałych chałup i wkroczył na łąkę pokrytą różnobarwnym kwieciem. Pogwizdując wesoło, spłoszył trzy przepiórzyce, które z wrzaskiem wzbiły się w przestworza i płowoszarego zająca, który szybko hycnął w sczerniałe łany pszenżyta. Niezrażony tym hultaj chyżo podążył w kierunku maleńkiej dróżki prowadzącej w głąb kniei. Nie minęło wiele czasu, gdy poszukiwacz mocnych wrażeń znalazł się wśród rosochatych sosen i olbrzymich buków. Było cicho, z oddali dochodziło pohukiwanie puszczyka. Raptem w krzakach coś skrzypnęło, zachrzęściło i zajęczało. Joachim nie po raz pierwszy samotnie tropił cuda przyrody, jednakże tym razem obleciał go blady strach. Strwożone serce szybciej zabiło, a ciało oblały hektolitry chłodnego potu. „A nuż w chaszczach czyha jakieś monstrum..?” – pomyślał, rozglądając się niepewnie w tę i we w tę stronę. Bez namysłu zaczął uciekać. Pędził przez krzaki, zahaczając o wystające gałęzie i ostre krzewy jeżyn. W końcu, półżywy ze strachu i zmęczenia, wydostał się na leśną polanę. Znienacka, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ogarnął go błogi spokój. Urzekające piękno nieskażonej przez cywilizację natury wywołało poczucie wewnętrznej harmonii. Stąpając po kobiercu mchów, podziwiał ażurowe pajęczyny rozwieszone na kędzierzawych liściach łopuchów i upajał świergotem leśnego ptactwa. Wróciwszy do domu, przyznał, że nawet krótki spacer może dostarczyć zarówno niesamowitych wrażeń, jak i być wytchnieniem dla ciała i dla ducha. Wyświetleń: 0
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |