Katalog Marta Wiercioch, 2020-05-21 Goniądz Język polski, Ćwiczenia Język polski. Ćwiczenia maturalne dla uczniów szkół średnich.Marta Wiercioch Ćwiczenia maturalne Zapraszam do skorzystania z propozycji przeprowadzenia ćwiczeń maturalnych dla uczniów klas średnich. Do ich realizacji proponuję 7 przykładowych poleceń. Mogą one posłużyć zarówno do doskonalenia umiejętności wypowiadania się w piśmie, jak również przy prezentacji ustnej. Wszystkie skonstruowane i zredagowane przeze mnie polecenia, służą rozbudzaniu językowej kreatywności ucznia, pobudzaniu wyobraźni, doskonaleniu nabytej wiedzy. Uczeń ma możliwość tworzenia tekstu własnego, dowolnej interpretacji. Ćwiczenie 1 Polecenie do realizacji: „Wykorzystując wiadomości na temat funkcji i znaczenia symbolu w kulturze, zinterpretuj podany fragment tekstu”: „W dojrzałej porze roku, kiedy nawet słońce świeci mniej radośnie, a drzewa pochylają się zmęczone ku ziemi, ludzie również są więcej posępni, zatroskani, nierzadko smutni, i skłonni do zamyśleń nad sobą, nad wszystkim dookoła. W takich chwilach dowodzą sobie i innym pewne prawdy, o których zapominają w dzień zwyczajny, w roztargnieniu, w powszedniej zawierusze. Tak jest jesienią naszego życia. Nawet nie jesienią, a już dojrzałym lub późnym latem. Wtedy przychodzą chwile sądów, ocen, podliczeń, tłumaczeń, wniosków i statystyk, które nikomu innemu nie są potrzebne, oprócz tego, który to robi. Te prawdy dotyczą przeżytego życia, są szczególnym rachunkiem sumienia – stanem odczuwanym dziś rzadko. Taki jesienny dzień nie musi być pochmurny. Nawet w chwilach przejmującego chłodu jest nadzieja na Słońce, które nigdy nie gaśnie, nie zawodzi i uparte w swej wierności, trwa. Chmury przechodzą, deszcze ustają, nawet wiatr groźny, wszechpotężny milknie, a Słońce w swoim majestacie łączy biedną ziemię z niebem, karmi kwiaty i owoce, a ludziom przypomina raj. Słońce było i jest stałe. Ludzie są zmienni. Gorsi od pogody, od kaprysów pór roku, od wahań doby. Wciąż pragną czegoś, co nie da pokoju, gdyż jest na określony czas. Stąd dotąd. Ludzie są wątli. Chwieją się na glinianych nogach udając Samsona, ale wystarczy obciąć im włosy i tracą całą głowę. Spoglądają wokół zmęczonymi oczyma, nie widząc nic wyraźnie, jakby świat zszarzały, niedbale zarysowany, tonął bezpowrotnie w morzu ciemnych barw. Tym zmęczonym spojrzeniem przedzierają się przez gęstwinę myśli i uczuć, podróżując do tego, co minęło, tęskniąc zarazem, choćby do ułamka promieni. W tym momencie życia uprzytomniają sobie to, co oczywiste. Jednak zazwyczaj, zbyt późno.” Ćwiczenie 2 Polecenie do realizacji: Posługując się fragmentem tekstu „Sen Adama”, scharakteryzuj, pod względem użytych środków stylistycznych, obrazy przyrody i stan psychiczny bohatera. Powiedz, w jaki sposób interpretujesz znaczenie snu, w odniesieniu do opisów przyrody w nim zawartych. „Sen był piękny. Adam żałował, że tak krótko trwał, a przecież nie wiedział dokładnie, ile. Pamiętał, że był poranek lub wieczór, nieważne. Ważne, że miejsce, w którym się znalazł, było wyjątkowe i cudowne. Powietrze zdawało się subtelnie migotać, w odcieniach mgieł wypełnionych słońcem. Ale takim, które świeciło tysiąc razy mocniej niż w rzeczywistości. Znalazł się na jakiejś łące lub w ogrodzie, może w parku. Coś w tym rodzaju. Pamiętał, że płynął strumień, widział go wyraźnie. Woda potoku była cicha, czysta i bardzo spokojna. Cały ten obszar przypominający dywan rozmaitych wzorów, utkany był gęsto wysokimi drzewami, w cieniu których rosły mniejsze, tworząc skupiska zieleni. Niektóre z roślin sypały puch, przypominający płatki śniegu. Olśniewające były jarzębiny, które zamiast kiści czerwonych korali, ozdobione były wiązkami kropel deszczu migoczących srebrem i złotem. Korale z deszczu, przypominające diamenty, były cudem. Pełne owoców krzewy przystroiły się koronami tańczących śpiewnie motyli różnych barw: błękitnych, cytrynowych, różowych, pomarańczowych, czerwonych, w odcieniu granatu, koralowych, złotych, wielokolorowych - nie sposób wymienić ich wszystkich. Nieustające koncerty ptaków, zbierających się tłumnie w splątanych gałęziach drzew, w gąszczu krzewów, przy strumieniu, czy w przestworzach - urzekały. Zachwyt. To uczucie było dominującym, na początku sennej drogi Adama. Kiedy tak podróżował w nieznane, zauważył niespotykane w swej urodzie kwiaty, zadziwiającej wielkości i zaskakujących kształtów i kolorów. Tysiące pąków zamkniętych i świeżo rozkwitłych, sprawiało wrażenie obrazów wykutych w chmurach, powiewem wiatru. Wiatr. Tak. Gdyby miał powiedzieć, co było w tym śnie najbardziej rzeczywiste, uznałby, mimo cudownej reszty, że to był wiatr. Czuł jego zapach. Całe to miejsce wyjątkowo pachniało. Jakimś urzekającym niezwykłym zapachem. Po ludzku nie sposób wyjaśnić jakim. Tak, jakby zebrać wszystkie oleje zapachowe najpiękniejszych roślin świata, potem każdy z osobna poczuć w jednym powonieniu. W tym arcypięknym ogrodzie panowała dostojna cisza. Cisza wyjątkowa, która ustępowała miejsca, jedynie subtelnym dźwiękom przyrody. Adam czuł spokój. W swoim śnie nie spotkał nikogo. Był sam, ale nie czuł się samotny. Wydawało mu się, że doświadczył odrobiny nieba, a przecież w niebie nie był. Jednak to doznanie wyzwoliło w nim uczucie przeogromnej tęsknoty za czymś nieporównanie cenniejszym, niż szczęście, jakie znał. Miejsce ze snu było tak oszałamiające, tak urocze, tak wyjątkowe, że trudnym byłoby opisanie go słowami ludzkiego języka. Kiedy tak trwał, w świecie, można by rzec, nieziemskim, zauważył to, co umykało jego uwadze w świecie rzeczywistym. Potrzebę istnienia spełnionego. Nie rozumiał, czym było spełnienie, wcześniej w ogóle nie zastanawiał się nad sensem życia. Obudził się i wszystko się zmieniło. Jeden sen zaistniał nie tylko w jego umyśle, lecz także w jego duszy.” Ćwiczenie 3 Polecenie do realizacji: „Napisz dyktando. Następnie analizując jego treść, odpowiedz, czy zgadzasz się z osobą mówiącą w tekście”: „Kim właściwie jestem?” „Byłem w ostatniej klasie szkoły podstawowej, kiedy zrozumiałem, a przynajmniej tak mi się zdawało, czym jest patriotyzm. Przez wiele lat kojarzyłem to pojęcie z umiłowaniem historii, i wszystkiego, co ojczyste. W wieku dojrzałym deklarowałem pomnażanie wielkich polskich dóbr własną pracą i osobistym wysiłkiem wykorzeniania wszystkiego, co mogłoby mojej ojczyźnie, w jakkolwiek sposób, zagrażać. Wymagałem od siebie, gdyż rozumiałem, że bycie Polakiem zobowiązuje. Pamiętając o przeszłej tragedii mojego narodu, o okrucieństwach, które nas spotkały, szczerze pragnąłem pokoju, szczęśliwej wspólnoty, która wolna i niepodległa, będzie wzrastać w potędze i chwale. I cóż? Dziś, mimo że głęboko przeżywam i celebruję niepodległość własnego kraju, mam niedookreślone uczucie powątpiewania. Waham się, jestem niezaangażowany. Tak, to prawda, klęczę nad grobami, oddaję hołd narodowym bohaterom. Ze łzami w oczach śpiewam: „Boże, coś Polskę...” W święto niepodległości, stałem z bukietem kwiatów na Rossie, pod pomnikiem Naczelnika. Pamiętam, jak płonące, biało-czerwone znicze pod krzyżami Orląt Lwowskich, budowały wyjątkowy nastrój. Strużka wody na moim policzku była zapewne śladem mżawki. Jednak ów patriotyzm, o którym mówię teraz, to nie ten sam, co wspomniany na początku. Dawniej, nie musiałem rozważać własnej tożsamości. Obecnie, kiedy jesteśmy częściej Europejczykami niż Polakami, kiedy staliśmy się wspólnotą pomieszanych ludów, ras i języków, mam coraz więcej wątpliwości. Ni stąd ni zowąd zadałem sobie pytanie: „Kim właściwie jestem?”. Upłynęło trochę czasu zanim znalazłem odpowiedź. „Jestem Polakiem” - odrzekłem sam sobie. A Polska, w poprzek, wszerz i wzdłuż, będzie zawsze Polską.” Ćwiczenie 4 Polecenie do realizacji: „Zinterpretuj podany utwór. Postaw tezę interpretacyjną i ją uzasadnij”: „Przyrzeczeni Wieczności krocząc rozmaicie przez kolczaste, cierniowe, za - bolesne życie, mimo łzawych wieczorów smętnie spędzonych, sił utraconych, poranków zamglonych, uśmiechem smutnym, aczkolwiek prawdziwym wierzymy w człowieka zwanego szczęśliwym.. I szczęścia tego pragnąc pożądliwie odpychamy cierpienie siłą Opatrzności, i patrząc nań z lękiem, aż nadto wzgardliwie, kroczymy rozmaicie przyrzeczeni Wieczności. I nic nam z cierpień, kiedy wiara w szczęście rozprasza lęki jak mgły nocnych trwóg, pozwala dalej kroczyć i wierzyć w to wszystko, co kiedyś obiecał nam Bóg - czyli w człowieka zwanego szczęśliwym…" lub: „Jak szczęśliwi ci, co nie kochają Ciebie… planują przyszłość jasną i spokojnym krokiem stąpają pewnie naprzód. Jak szczęśliwi ludzie, dla których składa życie piękne wiersze trwania codziennie o poranku, i takie płytkie bycie w strumieniach Wody Żywej płynącej bez ustanku… Jak szczęśliwi ci, co Cię nie kochają… Jeżeli szczęście innych jest chwilą w ziemi biegu, co wokół słońca krąży stawiona w szeregu innych wielkich planet.. I jeśli szczęście innych sekundą w wieczności, co nie ma kresu czasu w swej nieskończoności poczętej Boga tchnieniem.. I to szczęście jeśli kropelką w powodzi biegnącej do źródła przezroczym strumieniem.. To pragnę jedynie dopókim wciąż żywa, zawsze i wszędzie być nieszczęśliwa." Ćwiczenie 5 Polecenie do realizacji: „Rozbuduj podany fragment opowiadania. Dopisz zakończenie dialogów”: „Spotkanie” „Któregoś pięknego, słonecznego dnia, zakochani wybrali się na popołudniowy spacer. W parku, w którym dyskretna wiosna budziła do życia niezwykły świat przyrody, można było spotkać wielu znajomych. Przy małej, jedynej w tym miejscu fontannie, znajdowała się ulubiona ławeczka większości młodych ludzi. Dziś jednak, ku niezadowoleniu wielu, była zajęta. Iza i Adam chcieli przejść obok niej obojętnie, jednak tak się nie stało. Zajmował ją bowiem starszy, znajomy pan. Dzień dobry! Pamięta nas pan? Odwiedzaliśmy państwa przed świętami Bożego Narodzenia...Jesteśmy wolontariuszami...- odezwała się Iza. Mężczyzna zmrużył oczy, uśmiechnął się serdecznie, i odpowiedział: Jakbym mógł o was zapomnieć...Dzień dobry! Możemy się przysiąść? - zapytał Adam. Owszem. Będzie mi bardzo miło. Jeśli dobrze pamiętam, to nie rozmawiałem z nikim od kilku dni. Z wyjątkiem pani Eli, pielęgniarki... Jak pan się czuje? Wszystko w porządku? - zapytała Iza. Moje dziecko...W wieku, w którym jestem, porządek to pojęcie niejednoznaczne - odparł z uśmiechem. - Ale źle nie jest. Oddycham pełną piersią, staram się być samodzielny, żyję...Cieszę się, że was widzę. Opowiadajcie, co się wydarzyło w waszym życiu, od naszego ostatniego spotkania. Trochę nam wstyd, ponieważ mieliśmy jeszcze pana odwiedzić, a....stało się inaczej...przepraszamy – tłumaczyła się Iza. Wybaczam. Pamiętajcie i uważajcie jednak na to, co mówicie. Słowo ma moc niezwykłą. Czasami sprawczą. Dla niektórych znaczy wiele. Wasza obietnica, dla was widocznie mało znaczyła...Ja jednak zawsze z uwagą słucham. Wtedy, kiedy słyszę, że ktoś mnie odwiedzi, wierzę, że to nastąpi. Czekam więc. W chwili zawodu, oprócz smutku i rozczarowania, doznaję niepokoju. Myślałem o was. Nastała cisza. Po chwili Iza zaczęła: Przepraszamy... Ależ, nie ma za co! Wszyscy popełniamy błędy. Nie gniewam się. Cieszę się, że jesteście teraz... Przypadkiem – zaznaczył Adam Nie, mój drogi. Przypadków nie ma. Wszystko ma sens w tym życiu. Czekałem i doczekałem się. Innego dnia, w innym miejscu... - wszystko ma sens - powtórzył. - I dobro, i zło. Najważniejsze, by na koniec, przed metą, robiąc rachunek, niczego nie żałować. Nie wstydzić się siebie. Wyprostowanym pukać do nowych drzwi. Było w tym człowieku coś ujmującego. Zmęczony życiem, doświadczony, stary, a tak oczarowujący. Iza żałowała, że nie poznali się wcześniej. Przyciągał ja swoją mądrością. Gdy tak siedzieli obok siebie, ciesząc się sobą i słońcem, ujrzeli naprzeciw podskakującego na ścieżce ptaszka. Jaki ładny wróbelek – szepnęła Iza, nie chcąc wypłoszyć sympatycznego gościa. To Mazurek – powiedział staruszek. Ptaszek bardzo podobny do wróbelka. Wygląda tak samo. Prawie. Mazurek ma brązową czapeczkę i czarną plamkę na policzku. Lubi ludzi. Tak jak jego kuzyn. Jest troszkę mniejszy. Ludzie zostawili odpadki. Dlatego przyleciał. Potrafi pan rozpoznawać ptaki? Nie wszystkie. Ale tak...Fascynuje mnie natura. Uspokaja mnie, i zapewnia o tym, że gdzieś tam ... - nie dokończył. Czy jest coś, czego pan nie wie? - zapytała z uśmiechem Iza. Och tak, moi kochani. Bardzo wielu rzeczy. Na przykład tego, czy jeszcze się spotkamy...- odparł przekornie. Obiecujemy, ze odwiedzimy pana w niedzielę. Możemy? Zawsze. Starzy ludzie czekają. Wy też kiedyś będziecie.” Ćwiczenie 6 Polecenie do realizacji: Zinterpretuj podany utwór. Postaw tezę interpretacyjną i ją uzasadnij. „Musimy być, gdyż bez być nic nie ma. Niewiele starania znaczą, wysiłek bez wartości, a i mieć nie pomoże, gdy być oddech traci. To, czym człowiek żyje, gdy przyjdzie olśnienie, oby nie za późno. Więc musimy być, w pięknie, w prawdzie, w sobie,dla tych, co są obok, dalej i daleko. I nabierać w serce. Ukuć w sobie miłość. Uderzać nią w dusze, aby być i Żyć... Ćwiczenie 7 Polecenie do realizacji: „Na jednej lekcji z wychowawcą, uczniowie zadali pani kilka pytań. Nauczycielka spontanicznie odpowiedziała na wszystkie. Posługując się podanymi fragmentami omawianych na lekcji zagadnień, przedstaw swoje widzenie dyskutowanych problemów.” 1.W jaki sposób dawać dobry przykład na co dzień? Dobry przykład zawsze wymaga. Łączy się z jakąś rezygnacją, poświęceniem, wysiłkiem a nawet porażką w oczach innych. Często jest podziwiany i równie często krytykowany. Musimy mieć odwagę by bronić dobra. Zachwycamy się postawami wybitnych ludzi, mówimy o wzorcach postępowań, żądamy autorytetów a przecież sami możemy nimi się stać. Owszem to wymaga odwagi i wielkiej pracy. Nie każdy stanie się wybitnym, nazywanym prze innych wielkim człowiekiem. Ale może próbować i stać się wybitnym, wielkim niezauważonym człowiekiem. 2.Czy każdy może być wzorem do naśladowania? Człowiek, który wciąż się udoskonala – obojętnie w jakiej dziedzinie życia – może być wzorem dla innych. Jeżeli z uporem dąży do tego, by być najlepszym po to, aby komuś w jakiś sposób pomagać, doradzać, kogoś pośrednio uszczęśliwiać, może być wzorem. Źle dzieje się wtedy, jeśli wydaje się nam, że jesteśmy najlepsi. Wtedy nie dostrzegamy innych, ich wysiłków, pracy, sukcesów i pojawia się zazdrość, która powoli prowadzi do jeszcze gorszych uczuć. Starajmy się zdobywać wiedzę ciężką, wytrwałą pracą a nie dbaniem o pozory. Docenienie przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie, a nawet jeśli nie przyjdzie – mamy pewność, że zrobiliśmy coś dobrego. I tylko to się liczy. 3.Czy powinniśmy okazywać uczucia? Często wstydzimy się swoich uczuć, na przykład dotyczących wyznawanej religii, konkretnej wiary. Rzadko mówimy otwarcie o swojej miłości do Boga, rodziców, Ojczyzny. Tymczasem taki wstyd jest nieuzasadniony i całkowicie bez sensu. Szkoda, że nie wstydzimy się rzeczy, których powinniśmy: lenistwa, bezpodstawnych osądów, przekleństw ponad miarę, próżności bez granic, zbyt wcześnie rozpoczętego życia seksualnego. Wszystko nam się poprzewracało do góry nogami. 4.Jak często mówić"kocham"? Słowo kocham powszednieje tylko wówczas, gdy jest wypowiadane bez uczuć, mechanicznie, zbyt pochopnie. Jeżeli kocham i mówię to osobie, którą kocham – to jest bardzo dobrze. Młodzi narzekają, że rodzice nie mają dla nich czasu, że są zajęci swoimi sprawami; posądzają ich o brak miłości. Tymczasem rodzice także potrzebują czuć, że ktoś ich kocha, że dostrzega ich poświęcenie, nie przespane noce, nie dojedzone obiady i ukrywane w rękawie łzy. Mówmy mamie i tacie, że ich kochamy. Każdy chce usłyszeć, że jest dla kogoś ważny. 5.Jeśli nasza praca nie przynosi efektów, co wtedy? Praca i zainteresowania służą naszemu rozwojowi, przeżywaniu życia w pełni; zaangażowanie i trud zwalcza nudę i bierność. Nawet jeśli obudzi się w nas poczucie, że nasza praca jest bezcelowa i nie przynosi oczekiwanych rezultatów – nie rezygnujmy z niej! Odkrywczość, refleksja, spełnianie marzeń – to wszystko pomoże wam pięknie żyć. Miłość natomiast to budulec podstawowy. Baz miłości niczym jesteśmy. Dotyka ona każdego serca i każdej myśli. Zaryzykuję stwierdzenie, że człowiek bez miłości nie jest godzien miana człowieka. Drodzy moi! Bądźcie wrażliwi, korzystajcie z potęgi swojej wyobraźni i szanujcie to, co wam dane. Nie negujcie dobra, piękna, moralności, etyki, prawa, równości, patriotyzmu, tożsamości narodowej, wiary, tradycji. Pamiętajcie, że o fundamencie człowieczeństwa dyskutowano już tysiące lat temu, i jak dotąd, jeszcze nikt nic mądrzejszego nie wymyślił. Autor wszystkich tekstów do ćwiczeń – Marta Wiercioch Wyświetleń: 0
Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. |