Katalog

Jarosław Sparażyński
Sztuka, Scenariusze

Parę butów - scenariusz przedstawienia teatralnego (monodramu)

- n +

Scenariusz wraz z partyturą reżyserską monodramu dla dzieci z klas IV-VI wg opowiadania Pierre'a Gripari'ego pt.: "Para butów"

Para butów
(W pokoju panuje bałagan. Na podłodze leżą porozrzucane ubrania i pudełka z butami. Po lewej stronie stoi stół, za stołem krzesło. Zarówno na stole jak i na krześle znajdują ubrania - niektóre poukładane, inne w nieładzie. Poza tym na stole leżą pluszowe zabawki i lalki. Jedna z lalek ma na głowie kapelusik, inna beret. Na środku sceny znajduje się drugie krzesło, a na nim oprócz innych ubrań biały T-shirt. Zza kulis słychać głos.)
- Mamo, te spodnie są już na mnie na pewno za małe.
(Do pokoju wchodzi dziewczynka. Przymierza jakichś sweter. Stwierdza, że jest za mały, odkłada. Przymierza inne ubranie i stwierdzając, że jest dobre odkłada na inną kupkę. Zauważa leżące na ziemi buty, powoli podchodzi do nich.)
- Moje ulubione zamszowe buciki! (Bierze je do ręki, ogląda. Widać, że są to ulubione buty)
- Wszędzie ze mną byłyście, i w górach, i nad morzem, i w Krakowie... (Siada na krześle na środku sceny, przymierza, przechadza się.)
- Cisną trochę, za małe... (Zdejmuje i odstawia na stół)
- Mamo, zamszaki też są za małe. Trzeba je wyrzucić... (Zdaje sobie sprawę z tego, że powiedziała "wyrzucić". Siada przy stole, ogląda buty)
- Pewnie wam smutno, tyle razem przeżyliśmy... byłyście idealną parą butów. Kiedyś byłyście nowe... Żeby wam nie było smutno opowiem wam bajkę... ( Zastanawia się przez chwilę) Posłuchajcie.
- Była sobie kiedyś para butów, które były małżeństwem (Przykleja do butów wcześniej przygotowane, wycięte z folii samoprzylepnej oczy i usta. Na jeden nakłada mały lalczyny berecik, na drugi mały kapelusik) Prawy but był panem i nazywał się... Mikołaj. (Prezentuje prawy but) A lewy but był panią i nazywał się Tina.(Prezentuje lewy but) Mieszkały one... (Rozgląda się, znajduje wzrokiem pudełko, bierze je.)... w tekturowym pudełku. Były bardzo szczęśliwe i miały nadzieję, że tak będzie zawsze. (Pudełko z butami układa na stole pod kątem, tak, żeby widz widział zawartość pudełka)
- Aż pewnego dnia do sklepu przyszła elegancka pani... (Dziewczynka wstaje i przeistacza się w "elegancka panią") i kupiła je. Buty tak jej się spodobały, że od razu założyła je na nogi. (Ogląda z zachwytem buty w pudełku, bierze buty w ręce i idzie wzdłuż sceny. Dziewczynka animuje buty rękami, tak, że buty chodzą w powietrzu. Kiedy idzie, tylko jeden z dwu butów jest widoczny dla widza, ponieważ drugi zostaje z tyłu.)
- W ten sposób Mikołaj i Tina chodzili przez cały dzień nie widząc się nawzajem. Dopiero wieczorem spotkali się w ciemnej szafie. (Wchodzi z butami pod stół. W dalszym ciągu animuje buty.)
- Tino, to ty? (But z prawej ręki rozgląda się, szuka swojej partnerki)
- Tak, to ja Mikołaju. (But z lewej również się rozgląda)
- Ach, co za szczęście! Myślałem już, że zginęłaś. (Buty przytulają się do siebie, patrzą sobie w oczy. Rozmawiają ze sobą czasami oddalając się od siebie na chwilę.)
- Ja też. Ale, gdzie byłeś?
- Ja? Byłem na prawej nodze.
- Ja byłam na lewej.
- Teraz rozumiem. (But z prawej ręki zasmucony odchodzi niecona bok.) Za każdym razem, kiedy byłaś z przodu, ja byłem z tyłu, a kiedy ty byłaś z tyłu, ja byłem z przodu. Dlatego nie mogliśmy się widzieć. I taki los nas czeka codziennie.
- Ależ to straszne! Spędzać całe dnie, nie widząc cię, Mikołaju! Nigdy się z tym nie pogodzę!
- Słuchaj, mam pewien pomysł. (Wyraźnie podekscytowany demonstruje swój pomysł.) Za każdym razem, kiedy będę się wysuwał do przodu, skręcę trochę w twoją stronę. W ten sposób powiemy sobie chociaż dzień dobry.
(Dziewczynka z butami na rękach wychodzi spod stołu i animując buty zaczyna iść.) Mikołaj dotrzymał obietnicy. Toteż pani, która nosiła buty... (Buty zahaczają o siebie, dziewczynka potyka się kilkakrotnie)...cały dzień zaczepiała prawym butem o lewy. I za każdym razem leżała jak długa na ziemi. (Wreszcie dziewczynka upada. Podnosi się, otrzepuje, kładzie buty na stole.)
(Mówi do butów) - Poszła więc do lekarza.
(Dziewczynka mówi w kierunku krzesła, na którym znajduje się biały T-shirt)
- Panie doktorze, nie wiem, co mi jest. Sama podstawiam sobie nogę.
(Bierze z krzesła biały T-shirt i animuje go, tak jakby to była postać lekarza)
- Niedobrze, niedobrze - powiedział lekarz (zza białej koszulki w kierunku butów, którym opowiada tę historię) - Jeśli tak dalej pójdzie, trzeba będzie obciąć pani prawą stopę. Na razie przepiszę pani lekarstwa za dwieście pięćdziesiąt złotych. (Odkłada T-shirt na krzesło i ponownie bierze w ręce buty)
- Mikołaj przestraszył się tego, że pani nie będzie miała prawej stopy. Postanowili więc, że również Tina będzie skręcała ku niemu. (Demonstruje owo "skręcanie". Następnie zaczyna "chodzić butami". Bardzo często się potyka, a ręce coraz bardziej się splatają. Wreszcie upada.)
- Ale teraz, kiedy pani chodziła, jej stopy plątały się jeszcze bardziej. A lekarz zagroził, że trzeba będzie obciąć obydwie stopy. (Dziewczynce opadają ręce i zasmucona idzie pod stół)
Wieczorem Mikołaj i Tina rozmawiał prawie płacząc:
(Dziewczynka animuje buty, buty się boją, buty chcą być blisko siebie.)
- Jeśli obetną jej obie stopy, co się z nami stanie?
- Boję się o tym nawet myśleć!
- Przecież kocham cię Tino!
- Ja też ciebie kocham, Mikołaju!
- Chciałbym, żebyśmy się nigdy nie rozstawali!
- Ja też bym tego chciała!

(Pozostawia buty pod stołem jeden blisko drugiego. Wstaje. Mówi teraz głośnym szeptem.)
- Rozmawiali tak w ciemności, nie wiedząc, że pani, która ich kupiła, usłyszała przypadkiem całą ich rozmowę. A ponieważ była mądra, od razu wszystko zrozumiała.
(Dziewczynka pogodna i czuła wyjmuje buty spod stołu, głaszcze je, i chowa do pudełka na stole.)
- To nie ja jestem chora, to moje buty się kochają. Jakież to urocze! Nie będę ich więcej nosić. Wypastuję je, schowam do szafy i nie będę ich nigdy rozdzielać.
(Dziewczynka jeszcze raz głaszcze buty i mówi do nich)
- Nie martwcie się moje zamszaki. Nie wyrzucę was. (Zamyka pudełko i odkłada na kupkę "rzeczy jeszcze do noszenia". Krzyczy w kierunku lewej kulisy.)
- Mamo schowajmy zamszaki do szafy. Są jeszcze dobre.
(Kupkę "rzeczy jeszcze do noszenia" zabiera ze sobą i wychodzi)

KONIEC

Opracowanie: Jarosław Sparażyński

Wyświetleń: 6908


Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach Profesor.pl są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.